Christine B.
Dalsze postępy
Przeszłam trzy cykle chemioterapii lekami drugiej linii. Po trzecim cyklu wystąpiła u mnie silna reakcja alergiczna na jeden z leków podawanych dożylnie i mój lekarz całkowicie przerwał leczenie.
Ale to zdarzenie skłoniło mojego lekarza do zlecenia nowego badania obrazowego, które wykazało, że rak prawie całkowicie zniknął. To, co pozostało, było maleńkie i mogło być usunięte chirurgicznie, więc miałam jeszcze jedną procedurę, podczas której usunięto kilka obszarów, które wydawały się podejrzane. Żaden z usuniętych obszarów nie okazał się rakiem. Lekarz był zaskoczony i przygotowywał mnie na dowody choroby mikroskopowej. Ale nawet analiza mikroskopowa nie wykazała żadnych oznak raka.
Mój lekarz zalecił czterotygodniową radioterapię, aby upewnić się, że rak został zabity. Skutki uboczne były znowu trudne, ale rak zareagował. W tym samym czasie stent, który został założony podczas wcześniejszej operacji, sprawiał mi ból przez cały ten czas i musiałem go wymieniać co miesiąc lub dwa. Brałem silne antybiotyki, ponieważ ciągle dochodziło do infekcji. Byłam bardzo osłabiona po tych wszystkich zabiegach. Każdy dzień polegał tak naprawdę na przetrwaniu, na niczym więcej. Skupiałam się na tym, żeby dotrwać do następnego dnia, a potem do następnego.
Metastatyczna choroba
Przez pewien czas mieliśmy nadzieję, że rak zniknął. Kilka tomografii komputerowych wykonanych przez radiologa nie wykazało żadnych śladów raka. Ale podczas jednej z wizyt zauważył on plamkę na mojej wątrobie. Ta plamka była już widoczna na wcześniejszym skanie, ale nikt jej nie zauważył. Rak jajnika dał przerzuty do wątroby. Poddałam się operacji usunięcia części wątroby, w której znajdował się nowotwór.
Przez następny rok byłam w szpitalu i wychodziłam z niego z infekcjami. W końcu urolog zdecydował się usunąć stent, ponieważ infekcje były tak poważne. Okazało się, że i bez niego było mi dobrze. To był duży krok naprzód. Nadal byłem słaby z powodu choroby i leczenia. Ale byłam z moimi córkami przez cały dzień i skupiałam się na utrzymaniu normalnej rutyny w domu.
Kolejne badanie kontrolne wkrótce ujawniło, że rak powrócił do wątroby. Przeszłam kolejną operację, a następnie skupiłam się na kolejnej fazie powrotu do zdrowia. Gdy tylko wróciła mi energia, wybraliśmy się z mężem na wycieczkę do Hiszpanii, która była cudowna. Ale kiedy wróciliśmy, wiedziałam, po prostu wiedziałam, że moje następne badania wykażą nawrót raka. Miałam rację: rak był teraz w mojej wątrobie i węzłach chłonnych.
Odnalezienie nadziei i wiele więcej
Przyjaciółka z Teksasu powiedziała mi, że nauczycielka gry na pianinie jej dzieci chodziła do Cancer Treatment Centers of America® (CTCA). Wiedziałam, że muszę porozmawiać z kimś, kto jest gotów myśleć nieszablonowo, więc zadzwoniłam. Bardzo szybko znalazłam się w drodze do CTCA® w Filadelfii.
Przyjaciółka pojechała ze mną na wstępne konsultacje i obie czułyśmy, że to jest to miejsce. Lekarze byli gotowi mnie leczyć, nikt nie mówił mi, jak długo mam żyć, a atmosfera była ciepła i opiekuńcza.
Mój onkolog ginekolog powiedział mi, że jego celem jest przywrócenie mnie do remisji. Rozmawiał ze mną na temat badań genomowych, których żaden z moich poprzednich lekarzy nie przeprowadził. Zalecił chemioterapię gemcytabiną i bevacizumabem, lekami, których poprzedni lekarze unikali ze względu na ryzyko skutków ubocznych. Pozostałam na tych lekach przez dziewięć miesięcy, co było możliwe po części dzięki doskonałej opiece wspomagającej, jaką otrzymałam w CTCA.
Po raz pierwszy profesjonaliści pomogli mi poradzić sobie z efektami ubocznymi. Spotkałam się z dietetykiem, naturopatą i otrzymałam wsparcie duchowe – wszystko to w murach CTCA. A mój onkolog ginekolog był tak pomocny i zachęcający. Naprawdę troszczył się o moje życie. Włączył w to również mojego męża, który dołączył do nas za pośrednictwem telekonferencji podczas moich ważnych spotkań, ponieważ nie mógł być tam osobiście.
Po chemioterapii, a następnie naświetlaniach, rozpoczęłam leczenie lekiem, który został zidentyfikowany jako odpowiedni dla mnie dzięki zaawansowanym badaniom genomicznym. W tym podejściu analizowany jest genom guza. Wyniki tej analizy zidentyfikowały potencjalną terapię, która mogłaby być skierowana na mutację genetyczną guza. Te badania doprowadziły mojego onkologa ginekologa do przepisania mi ewerolimusu. Trzy miesiące po rozpoczęciu leczenia tym lekiem, badanie kontrolne nie wykazało żadnych oznak choroby. A kilka miesięcy później wyniki były takie same.
Pięć lat później
Pięć lat po mojej pierwszej diagnozie trudno uwierzyć w to, co przeszłam. Prawie przyzwyczaiłam się do tej męki, ciągłego strachu przed nawrotem choroby, leczenia, cykli nadziei i rozpaczy.
Dzisiaj, z moim zespołem opieki CTCA u boku, jestem bardziej niż kiedykolwiek pełna nadziei co do dalszej drogi. Badania genomowe przeprowadzone w CTCA pomogły moim lekarzom w przepisaniu odpowiednich leków i będę je przyjmować tak długo, jak będę mogła.
Patrząc wstecz, jest tak wiele małych cudów, za które mogę być wdzięczna. Bez tej burzy śnieżnej mogłabym nie pędzić na pogotowie, a sytuacja mogłaby się bardzo szybko pogorszyć. I nigdy nie słyszałam o CTCA, zanim mój przyjaciel o tym nie wspomniał. Nie mamy w domu telewizora, więc nie natknęłam się na reklamy. Ale opieka, jaką tam otrzymałam, zrobiła ogromną różnicę w moim życiu. Modlitwy naszych przyjaciół, wsparcie naszej wspólnoty kościelnej i nasza wiara pomogły mi przejść przez tę niewiarygodnie trudną podróż, zwłaszcza gdy się wahałam.
Dzisiaj moja energia została przywrócona i życie wróciło do normy. Mogę biegać i bawić się z moimi pięknymi córkami. Kocham naszą rodzinę bardziej niż kiedykolwiek i jestem tak wdzięczna za powrót do wszystkiego, co uwielbiamy robić razem, od czytania bajek na dobranoc po przeżywanie przygód.
Doświadczenie tych ostatnich pięciu lat zmieniło mnie nie do poznania. Doceniam życie bardziej niż kiedykolwiek. Nauczyłam się wybaczać i nie być zgorzkniałą z powodu przeszłości. Trzeba było raka, żeby mnie tego nauczyć, ale jestem wdzięczna za tę lekcję.
Wciąż wracam do CTCA na badania kontrolne, ale to jak podróż do drugiego domu. Wszyscy mnie znają i wszyscy cieszymy się, że się widzimy. Panuje tu atmosfera nadziei, z którą nie zetknęłam się wcześniej i która, jak sądzę, przyczyniła się do mojego wyzdrowienia. Moim celem jest być tutaj dla moich dzieci tak długo, jak to możliwe i jestem bardzo szczęśliwa, że tak wiele osób pomaga mi w osiągnięciu tego celu.