Its great to work with you again!
Nie robię zbyt wiele autoreklamy w sieci. Może to część mojej brytyjskiej natury, która, choć rozumiem wyraźne korzyści, wolałabym, żeby inni popierali moją pracę, niż żebym ja to robiła. A jeśli tego nie robią, cóż, po prostu muszę się bardziej postarać! Jednak po raz pierwszy łamię zasady i decyduję się dać sobie małe LinkedInowe poklepanie po plecach.
Ostatnio rozpoczęłam kilka projektów z zespołami, z którymi już wcześniej pracowałam i uderzyła mnie fala pozytywnych odpowiedzi, które od nich otrzymałam:
- „Wspaniale jest znów z wami pracować!”
- „Po wcześniejszej współpracy z Tobą, jestem szczęśliwy, że ten ważny kawałek pracy jest w Twoich rękach”
- „Jesteśmy bardzo zadowoleni i odetchnęliśmy z ulgą, że pracujesz nad tym projektem”
Spowodowało to, że zrobiłem sobie przerwę i doceniłem pozycję, w której się znajduję oraz wspaniałe relacje z klientami, które posiadam. Gdy zastanawiałem się dalej, więcej myśli przyszło do mnie wokół podróży, w której byłem, więc postanowiłem uchwycić je w tym artykule.
Ivy Leaf Innovation to nowa firma, rozpoczęta w styczniu 2018 roku. Nazywa się Ivy Leaf, ponieważ bluszcz zawsze znajduje drogę przez. To naprawdę podsumowuje moje podejście do mojej pracy; upuść mnie w najtrudniejszy z projektów, a ja znajdę drogę do jasności, znaczenia i działania. Albo innymi słowy, cytując jednego z moich najbliższych klientów: „Hayley, mogę na tobie polegać, a ty robisz to gówno!”
Kiedy w styczniu rozpoczęłam pracę, była to zniechęcająca perspektywa. Znasz tę historię… budować swoją karierę w dużej globalnej organizacji, a następnie ostatecznie odejść, aby rozpocząć działalność na własną rękę. Nie była to łatwa decyzja. Uwielbiałam swoją pracę, a moja firma niesamowicie wspierała moją karierę, ale czasami trzeba zrobić skok i to właśnie zrobiłam. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie zastanawiałam się, czy mi się uda i czy w ogóle jestem wystarczająco dobra, aby to robić.
Sześć miesięcy i ani przez chwilę nie usiadłam w miejscu, dostarczając moim klientom zróżnicowane portfolio ambitnych i satysfakcjonujących projektów. Na tym etapie nie miałem żadnego pragnienia, aby założyć dużą agencję. Moje dwa główne cele przy zakładaniu firmy były następujące:
1) Wykonywać pracę, którą kocham i którą mogę wykonywać naprawdę dobrze.
2) Mieć więcej elastyczności, aby być blisko moich małych dzieci.
To wszystko. Proste.
Mierzę się z tym każdego dnia. Jasne określenie tego, co oznacza dla mnie sukces, było najtrudniejszą bitwą, a zarazem największym triumfem w całej tej dotychczasowej podróży.
Mając to na uwadze, założyłam Ivy Leaf w oparciu o model sieciowy. Oznacza to, że skupiam się na pracy, w której wnoszę najlepszą wartość, a następnie wykorzystuję moją sieć, gdy projekty wymagają dodatkowych zasobów lub umiejętności, których nie posiadam. Jest to obopólna korzyść z każdej strony. Ja wykonuję pracę, którą kocham i w której jestem dobry, z maksymalną możliwą elastycznością; moja sieć otrzymuje pracę ode mnie, ja od nich, a klient otrzymuje najlepszy dream team w każdym projekcie. Rezultat.
Mam szczęście pracować z niesamowitą grupą partnerów agencyjnych od początku mojej kariery, agencjami, które są na szczycie swojej gry, a także są urocze w pracy i przy piwie! Wspierali mnie na różne sposoby przez całą moją karierę, a ostatnio przy zakładaniu mojej firmy; wychodząc ponad wszystko, aby mi pomóc i za to jestem i zawsze będę im dozgonnie wdzięczny.
Kierunek mojej pracy to projektowanie i zarządzanie innowacjami. Pomagam firmom dowiedzieć się, dlaczego, gdzie i jak muszą wprowadzać innowacje. Pomagam im definiować i komunikować ich strategie, przekładać cele innowacyjne na projekty projektowe i prowadzić zespoły przez przednią część procesu innowacyjnego.
Kolejnym krytycznym aspektem mojej pracy jest rozwój zdolności, obszar, który jest dla mnie niesamowitą pasją. Po rozpoczęciu kariery zawodowej, w której nie wiedziałam, jak siebie nazwać, w pracy, w której musiałam walczyć o każdą szansę, ponieważ ludzie nie rozumieli tego, co ja, i znaleźć sposób, aby uzyskać rozwój, którego potrzebowałam, czuję silny obowiązek, aby przekazać to dalej.
Od czasu, kiedy kierowałem zespołem wewnętrznym, aż po pracę, którą wykonuję obecnie, staram się znaleźć sposoby, aby rozwój był znaczący i możliwy do zastosowania przez daną osobę w kontekście, w którym pracuje; przekładam ogólne kompetencje makrorozwojowe na coś, co ma dla niej znaczenie w jej pracy, wraz z coachingiem, który pozwala na ich realizację. Rezultat? Widoczny, znaczący postęp i osoby o zwiększonej pewności siebie, które osiągają większe i lepsze rzeczy. To zdecydowanie zalicza się do pracy, którą kocham.
Nie wszystko poszło gładko jak po maśle, były oczywiście rzeczy, które stanowiły dla mnie wyzwanie. Ciężko jest nie mieć działu IT, do którego mogłabym zadzwonić, kiedy ich potrzebuję, a ja naprawdę nie lubię administracji biznesowej. Jest to niewielka cena za szersze korzyści.
Na głębszym poziomie, największą zmianą było dla mnie dostosowanie się do tego, że nie jestem wewnętrznym decydentem. Kiedy pracowałem w firmie, prowadziłem globalne i regionalne programy strategii innowacji, współpracując bezpośrednio z kluczowymi interesariuszami i wyznaczając kierunek prac. Teraz jest inaczej, choć mam bardzo silne relacje z klientami, które czasami zacierają granice między byciem wewnętrznym i zewnętrznym, jest inaczej i trzeba było się do tego trochę przyzwyczaić. Zawsze istnieje pokusa, aby wrócić i kto wie, może pewnego dnia to zrobię. Na razie wciąż wracam do moich dwóch celów, aby poprowadzić mnie za każdym razem, gdy możliwości pojawiają się na mojej drodze.
Jestem pozytywnie nastawiony do wejścia w następne sześć miesięcy tej podróży. Mam tak wiele przemyśleń, którymi chcę się podzielić, muszę tylko znaleźć odpowiedni sposób, aby to zrobić! Bądźcie na bieżąco.
A do zespołów, z którymi teraz pracuję, to naprawdę wspaniałe móc znów z wami pracować!