Najszybszy samolot napędzany śmigłem powstał podczas II Wojny Światowej?
Nauka i technologia stale idą do przodu, ale to nie znaczy, że niektóre rekordy nie zostaną pobite. O ile samoloty z silnikami tłokowymi wciąż są rozwijane, o tyle obecnie wiele ról spełniają odrzutowce. Dlatego nie jest zaskoczeniem, że najszybszy samolot napędzany śmigłem powstał właśnie w czasie II wojny światowej. Nie jesteśmy jednak do końca pewni, który z nich to był.
Można pomyśleć, że opisanie takiego rekordu jest proste – ten, który był najszybszy, jest rekordzistą. Ale jest kilka warstw tego pytania, które chcielibyśmy zbadać. Ale, po pierwsze, oficjalnym rekordzistą jest Grumman F8F Bearcat – amerykański jednosilnikowy lotniskowiec myśliwski.
Startował do swojego dziewiczego lotu w sierpniu 1944 roku i był imponującym samolotem. Był tak mocny, tak szybki i tak wszechstronny, że zdołał pozostać w służbie aż do 1963 roku, ale nawet wtedy nie przestał latać. W tym momencie entuzjaści chcieli dostać go w swoje ręce i wielu z nich to zrobiło. Grumman F8F Bearcat stał się popularny wśród pilotów akrobacji lotniczych i zawodników wyścigów powietrznych. Oczywiście do tych celów samolot musiał być mocno zmodyfikowany. W ten sposób powstał najszybszy z nich wszystkich – Rare Bear.
Rare Bear, ekstremalnie zmodyfikowany F8F Bearcat, zdominował Reno Air Races na dziesięciolecia. Był po prostu zbyt szybki, by inni mogli nawet pomyśleć o konkurowaniu z nim. Jego oficjalny rekord to 850,24 km/h, a więc jest to najszybszy samolot z silnikiem tłokowym na świecie. A może jest?
Oficjalny rekord dzierży Rare Bear, ale inny mocno zmodyfikowany samolot, oparty na brytyjskim Hawkerze Sea Fury. Ten samolot myśliwski również narodził się pod koniec II wojny światowej. Widząc, że wojna się skończyła, RAF stracił zainteresowanie Hawkerem Fury, ale Royal Navy nadal chciała mieć ten myśliwiec, więc opracowano wersję Sea Fury. Był on niesamowicie szybki jak na swoje czasy, ale po zakończeniu służby stał się jeszcze szybszy i trafił w ręce pilotów akrobacyjnych i zawodników wyścigów powietrznych. Nieoficjalny rekord największej prędkości samolotu napędzanego śmigłem należy do mocno zmodyfikowanego Hawkera Sea Fury – 880 km/h.
Wiemy więc, który samolot jest rekordzistą. Ale obaj pretendenci byli mocno zmodyfikowani i ciekawe, który z nich był najszybszy prosto z fabryki. Był to niemiecki Dornier Do 335 Pfeil. Został on wprowadzony na rynek w bardzo późnym okresie II wojny światowej i nie zdążył w pełni udowodnić swojego potencjału. Wiemy jednak, że był najszybszym samolotem napędzanym śmigłem w czasie całej wojny.
Dornier Do 335 Pfeil miał dwa silniki zamontowane w kadłubie i każdy z nich napędzał osobne śmigło – jeden pchał samolot, a drugi ciągnął. Ten osobliwy układ powodował, że Do 335 Pfeil mógł osiągać prędkość do 765 km/h i nawet jeśli jeden z silników został wyłączony lub unieruchomiony, mógł nadal lecieć z prędkością 563 km/h. Do czasu przejęcia fabryki przez Amerykanów w 1945 roku dostarczono tylko 11 myśliwców, ale ci alianccy piloci, którzy widzieli Do 335 Pfeil nie mogli uwierzyć w jego prędkość w locie poziomym.
Teraz jedyny zachowany egzemplarz znajduje się w muzeum, więc nigdy nie dowiemy się, jaką prędkość mógł osiągnąć w nurkowaniu. Wiemy jednak, że brytyjski Supermarine Spitfire osiągnął w 1952 roku prędkość 110 km/h w nurkowaniu. Jest to najbliższy prędkości dźwięku samolot napędzany śmigłem, jaki kiedykolwiek osiągnął. Jest to imponujący wynik, ale daleko mu do najszybszego samolotu na świecie.
To byłby Lockheed SR-71 Blackbird, który w 1976 roku osiągnął 3 530 km/h. Ten strategiczny samolot zwiadowczy został wycofany z użytku w 1988 roku, ale nadal jest uważany za jeden z najlepszych projektów lotniczych w historii.