Dlaczego kobiety z plemienia Kayan noszą pierścionki na długich szyjach?
Na wzgórzach północnej Tajlandii, tuż przy granicy z Myanmar, żyje plemię Karenni zwane Kayan Lahwi. Kayan stali się znani z uderzającego wyglądu swoich kobiet, noszących pierścienie lub spirale wokół szyi, które sprawiają wrażenie, jakby szyja była rozciągnięta, a głowa unosiła się nad piedestałem ze złota. W ten sposób wyrażają szacunek dla starej tradycji. Istnieją jednak pewne spekulacje, co spowodowało, że kobiety zaczęły nosić pierścienie i jaki jest cel ich noszenia do dziś. Niektóre z nich mówią, że pierścienie chronią przed atakami tygrysów, które często celują w szyję, inne spekulują, że powstrzymują rywalizujące plemiona przed porywaniem kobiet, zmniejszając ich urodę. Najprawdopodobniej byłoby jednak odwrotnie, czyste piękno i duma z kładzenia nacisku na kobiece szyje, nadając Kayanom boską grację. Jakkolwiek by nie było, wielu turystów podróżuje co roku do ich wiosek w północnej Tajlandii, aby zobaczyć tak zwane „kobiety żyrafy”, aby podziwiać ten fascynujący estetyzm. Tradycja ta jest więc doskonałym źródłem dochodów dla lokalnych władz, a dla kobiet okazją do sprzedawania swoich wyrobów rzemieślniczych przyjezdnym. Jednak wielu mężczyznom i kobietom z plemienia Kayan nie wolno opuszczać tych sztucznych wiosek ani okolicy bez tajskiego dowodu osobistego, a ponieważ są birmańskimi uchodźcami, nie mogą się o niego ubiegać, aby budować przyszłość gdzie indziej. Bez legalnego obywatelstwa mają nawet ograniczony dostęp do wody, elektryczności, infrastruktury, opieki zdrowotnej i edukacji. Lokalne szkoły nie oferują edukacji powyżej 6 klasy, a bez dowodu osobistego Kajanowie nie mają prawa do ubezpieczenia zdrowotnego, co oznacza, że wizyta w szpitalu jest nieosiągalna dla niewielkich zarobków, jakie osiągają sprzedając rękodzieło turystom.
Dwie dekady temu nasilająca się wojna domowa między Karenni a rządem birmańskim spowodowała, że Kajanie uciekli z Myanmaru na północne wzgórza Tajlandii. Tajski rząd przyznał im dostęp jako migrantom ekonomicznym, a nie uchodźcom. Zostali oni umieszczeni w strzeżonych wioskach, gdzie od tamtej pory są wystawiani na pokaz dla turystów i lokalnych władz, aby zarabiać pieniądze. Szacuje się, że około 40 000 turystów rocznie płaci od 8 do 16 dolarów za zatrzymanie się w tych górskich plemionach, by popatrzeć na niezwykły wygląd kobiet i zrobić im zdjęcia. Niestety, opłata za wstęp rzadko przekazywana jest bezpośrednio mieszkańcom wioski. Zamiast tego, kobiety noszące obrączki na szyi sprzedają drobiazgi, rękodzieło i okazje do robienia zdjęć, pracując w zasadzie jako żywy sklep z pamiątkami. Mieszkańcy otrzymują dodatek na jedzenie i przybory toaletowe oraz czerpią zyski ze sprzedaży rękodzieła, a kobiety noszące mosiężne obrączki zarabiają dodatkowo. Właściciele wioski obniżają pensję, jeśli kobiety rozmawiają o swojej sytuacji z gośćmi lub używają nowoczesnych urządzeń, takich jak telefony komórkowe czy komputery.
W krótkim filmie dokumentalnym Silent Hopes (Ciche nadzieje), niektóre z kobiet z wioski Kayan Huay Phu Keng są pytane o ich zwyczaje. Mimo, że młodsze pokolenia chętnie zaczynają nosić obrączki od 5 roku życia, nie wydaje się, aby istniało bezpośrednie znaczenie kulturowe dla zwojów poza zasadą estetyczną. Oczywiście, to samo w sobie może być powodem do podtrzymywania takiej tradycji, ale granice stają się coraz bardziej rozmyte, dopóki te kobiety utrzymują się w sklepach z pamiątkami, gdzie tradycja jest wykorzystywana jako środek do pozyskiwania kapitału dla zewnętrznych władz. Do tego dochodzą poważne zagrożenia dla zdrowia związane z noszeniem pierścieni na co dzień. Może się wydawać, że pierścienie powodują rozciąganie szyi i unoszenie się głowy nad piedestałem ze złotych łańcuchów, ale w rzeczywistości ich ciężar spycha obojczyk w dół, powodując zapadanie się kręgów w kręgosłupie. Nierzadko zwoje powodują urazy pleców i szyi, ale bez ubezpieczenia zdrowotnego i łatwego dostępu do szpitali, wielu żuje orzechy betelu i liście, aby uśmierzyć ból, które są silnie uzależniające.
Wszystko to skłania nas do zastanowienia się: jak etyczne jest odwiedzanie ludu Kayan, dopóki jest on wyzyskiwany w tych strzeżonych przez tajskie władze wioskach, dopóki nie otrzyma swojego legalnego obywatelstwa i praw do podejmowania własnych decyzji?
Wszystko to sprawia, że zastanawiamy się: jak etyczne jest odwiedzanie ludu Kayan, dopóki jest on wyzyskiwany w tych strzeżonych przez tajskie władze wioskach, dopóki nie otrzyma swojego legalnego obywatelstwa i praw do podejmowania własnych decyzji?