Dlaczego uzyskanie efektu „rosy” na skórze stało się globalną obsesją
„Nigdy nie wiedziałam, że chcę wyglądać „rosy”, dopóki media społecznościowe nie powiedziały mi, że powinnam wyglądać „rosy””, oświadczyła niedawno jedna z koleżanek. Rzeczywiście, wystarczy przejrzeć Instagram, aby zostać przywitanym przez nieskończoną ilość wariacji na temat zasadniczo tego samego świetlistego #skingoal.
Jest „szklana skóra”, opisana przez Charlotte Cho, założycielkę Soko Glam, jako „czysta, pozbawiona porów, półprzezroczysta cera”; „miodowa skóra”; „skóra bez chmur”; „skóra jak z jogi”; oraz rozświetlający, radosny wygląd „rosochatego pieroga”.
To poważny zwrot: Przez dziesięciolecia magazyny i przemysł kosmetyczny wpajały kobietom, że połysk jest wrogiem, a puder prasowany, bibułki i żele matujące były ich główną bronią w walce z olejkami. A jeszcze kilka lat temu na Instagramie królowała estetyka ciężkiego makijażu i konturowania, technika spopularyzowana przez Kim Kardashian West, która wykorzystuje cieniowanie, aby stworzyć wrażenie ostrzejszych kości policzkowych i bardziej kanciastych rysów.
Jak więc lekki, odświeżony wygląd stał się de rigueur? Koreańska fala i wzrost popularności stylu athleisure to tylko dwa z trendów, które przekonały kobiety na całym świecie, że muszą nabrać blasku.
Powstanie K-beauty
Historia wzrostu sławy rosy na Insta zaczyna się w tym samym kraju, który pokazał światu radość z boysbandów takich jak BTS i EXO: w Korei Południowej. Wraz z rosnącym wpływem Korei Południowej na kulturę dzięki jej szalenie popularnej muzyce i operom mydlanym, jej standardy urody zyskały również międzynarodową popularność.
Centralnym elementem obecnego koreańskiego ideału piękna jest chok chok: wilgotna, delikatnie lśniąca cera, którą uzyskuje się dzięki dedykowanej pielęgnacji skóry. Alicia Yoon, założycielka koreańskiej strony internetowej Peach & Lily, mówi serwisowi Quartz, że kiedy dorastała w Korei Południowej w latach 90-tych, „uroda była bardziej matowa, puszysta, pudrowa, o wyglądzie skóry mochi”. We wczesnych latach 2000, trend zaczął się zmieniać w kierunku bardziej odświeżonego wykończenia.
„Kiedy rozmawiałam z Kowonhye, jedną z najlepszych koreańskich makijażystek, podzieliła się, że była jedną z pionierek tego ruchu,” pisze Yoon przez e-mail. „Pewnego dnia była na planie dużego programu telewizyjnego, a ponieważ telewizja staje się coraz bardziej zaawansowana, pomyślała, że bardziej naturalne wykończenie makijażu będzie lepiej wyglądać na ekranie. Inni artyści makijażu zaczęli stosować ten styl, który następnie rozprzestrzenił się na codziennych konsumentów.
Koreańskie firmy kosmetyczne skapitalizowały pragnienie posiadania promiennego wyglądu, oferując „pielęgnację skóry jako makijaż”. Pożądany blask można było uzyskać dzięki tonikom, serum, środkom złuszczającym, olejkom i kremom nawilżającym, a także dzięki ćwiczeniom, dużej ilości snu i zdrowej diecie. Koreański makijaż również ewoluował w kierunku produktów, które podkreślały naturalny blask skóry, a nie go zakrywały. Yoon wymienia krem BB, który zapewnia przyzwoite krycie, ale ma wyglądać jak druga skóra bez pudrowego podkładu, oraz podkłady w kompakcie, które zapewniają równie lekkie krycie.
Na początku 2010 roku koreańskie produkty kosmetyczne, popularne już w Chinach i na innych rynkach azjatyckich, zaczęły zyskiwać popularność na Zachodzie. Charlotte Cho, założycielka strony K-beauty Soko Glam, udzieliła wywiadów amerykańskim magazynom kobiecym, które pomogły spopularyzować 10-etapową koreańską rutynę pielęgnacji skóry, podczas gdy vlogi na YouTube, fora Reddit, i Instagram selfies i „shelfies” pomogły rozpowszechnić dobre słowo o tym, jak uzyskać świetlistą skórę, dostarczając kuszących dowodów fotograficznych do bagażnika.
Atrakcyjność K-beauty leżała nie tylko w obiecanych rezultatach promiennej, chok-chok skóry, ale w cenie. „Koreańskie produkty do pielęgnacji skóry były bardziej przystępne niż te, które można kupić w Sephorze, a jednocześnie wydawały się lepsze niż produkty drogeryjne dostępne wszędzie”, powiedziała dziennikarka Tracy E. Robey Alexowi Abad-Santosowi z Vox. Sephora sam wskoczył na bandwagon; do 2011 roku, to sprzedaż produktów K-beauty, zbyt.
The dewy wygląd i K-beauty produktów, które obiecują nadać go – jest nie do zatrzymania od tego czasu. Sklepy Target i CVS każdy uruchomił dedykowane K-beauty sekcje w 2017 roku, zarówno kuratorami Peach & Lily’s Yoon. W 2018 r. eksport koreańskich kosmetyków wyniósł 6,3 miliarda dolarów, według najnowszych danych rządowych, co stanowi roczny skok o 27% i siódmy rok z rzędu dwucyfrowego wzrostu.
Minimalny makijaż i efekt Glossier
Zachodnie marki również dostały się do akcji, z mnóstwem produktów do pielęgnacji skóry i kosmetyków zaprojektowanych, aby pomóc konsumentom osiągnąć pożądany poziom blasku. Na stronie Sephora znajduje się nie mniej niż 255 produktów do rozświetlania, w tym produkty Marc Jacobs, Nars, Dior, Benefit i Fenty Beauty by Rihanna.
Prawdopodobnie najbardziej wpływową zachodnią firmą, jeśli chodzi o trend dewy-skóry, jest minimalistyczna marka kosmetyczna Glossier. Założona w 2014 r. przez Emily Weiss, byłą asystentkę Vogue’a i blogerkę urodową, Glossier osiągnęła wycenę 1,2 miliarda dolarów w dużej mierze dzięki bystremu marketingowi w mediach społecznościowych z wyraźnym naciskiem na „błyszczącą, rozświetloną skórę.”
Jak sugeruje nazwa firmy, produkty Glossier – i słownictwo – wydają się wyłaniać z zasady założycielskiej, że twarze kobiet powinny odbijać więcej światła niż panel słoneczny. Przeglądając strony poświęcone makijażowi i pielęgnacji skóry, można znaleźć „szklisty błyszczyk do ust”, „rozświetlacz z efektem rosy”, „lśniącą poświatę pod oczami”, serum „super glow” i kremy do ciała, które obiecują „świetliste, rosiste nawilżenie”. Profil Weiss w magazynie New York z 2018 roku doprowadził obsesję Glossier na punkcie rosy do logicznego końca, prezentując zdjęcia założycielki wyglądającej na przemoczoną i tak błyszczącą, że jej kości policzkowe wyglądają na takie, które mogą wywołać olśnienie.
Jak twierdzi Autumn Whitefield-Madrano, autorka książki Face Value: The Hidden Ways Beauty Shapes Women’s Lives, mówi portalowi Quartz, to ma sens, że Glossier podbił rynki millenialsów i Gen Z dokładnie w momencie, gdy trend konturowania – ze swoimi skomplikowanymi metodami cieniowania i warstwami makijażu – osiągnął swój szczyt na Instagramie.
Jasna estetyka była idealną przeciwwagą dla tego, co Whitefield-Madrano nazywa „zaprogramowanymi, wystylizowanymi i nieosiągalnymi”, mocno wypielęgnowanymi trendami urodowymi, które grały do kamery i wyglądały teatralnie w świetle dziennym. W istocie, konturowanie od dawna kojarzy się z występami; aktorzy w elżbietańskiej Anglii smarowali twarz kredą i sadzą. Tak jak młodzi ludzie mieli dość Instagramowiczów, którzy produkują perfekcyjnie ułożone, skoordynowane kolorystycznie siatki i wyraźnie zainscenizowane ujęcia, tak samo wahadło kulturowe przesunęło się w kierunku wyglądu, który wydawał się mniej dotknięty.
Jak zauważa magazyn New York, Glossier jest czasami opisywany jako „makijaż dla ludzi, którzy już są ładni”. Niekoniecznie jest to krytyka. Idea wykorzystania makijażu do podkreślenia swoich cech, a nie ich przekształcenia, jest kluczowa dla jego atrakcyjności. Estetyka Glossier wygląda dobrze na Instagramie, ale nikt nie wygląda, jakby się za bardzo starał. Błysk na czubku nosa fanki Glossier może być Haloscope lub po prostu sztuczką świetlną.
Piękno wyciskania z siebie potu
Jest również związek z rozwojem stylu sportowego. Lekko błyszcząca cera jest tak samo modna, jak para kolorowych legginsów Outdoor Voices. Obydwa te elementy sygnalizują, że fitness został tak dobrze zintegrowany z twoim stylem życia, że zawsze wyglądasz, jakbyś wracała z zajęć barre.
„Błyszczenie oznacza blask, zdrowie i wewnętrzną witalność” – zauważa Whitefield-Madrano. „To trochę dziwne, że matowy kolor był standardem przez tak długi czas. Matowy sugeruje, że się nie ruszasz.”
Przez długi czas, siedzenie w miejscu i nie ruszanie się było oznaką przywileju, podczas gdy wylewanie potu było dla plebsu. Dopiero w ciągu ostatnich kilku dekad ćwiczenia nabrały blasku prawości, związanego, jak pisze Jia Tolentino w eseju o Outdoor Voices dla The New Yorker, ze zdolnością do „konkurowania w kulturze rosnących oczekiwań dotyczących urody i coraz bardziej bezgranicznej pracy”.”
Yoon zauważa: „Myślę, że w Stanach Zjednoczonych rosnąca świadomość na temat dobrego samopoczucia i właściwego sposobu dbania o siebie prowadzi do rozmów o tym, jak dbać o skórę i w końcu o nawilżaniu, które często przekłada się na błyszczącą skórę, ponieważ jest to podstawowy filar zdrowia skóry.”
A ponieważ ludzie, którzy mają czas, energię i zdolność do nadawania priorytetu ćwiczeniom, prowadzą uprzywilejowany styl życia, świecąca skóra, która mówi o Twoim zaangażowaniu w kulturę wellness, może być ostatecznym symbolem statusu.
Skóra pokryta rosą to w gruncie rzeczy znak, że robisz wiele innych rzeczy dobrze: Ćwicząc co najmniej trzy razy w tygodniu, pijąc osiem szklanek wody dziennie, jedząc chude białka i warzywa, stosując ochronę przeciwsłoneczną, unikając alkoholu, kładąc się wcześnie spać, a może chodząc do dermatologa i korzystając z zabiegów kosmetycznych. Osoba z rosą to osoba zdrowa. Rosa komunikuje, podobnie jak Lululemons, o których pisze Moira Weigel w swoim ostatnim eseju dla Real Life Magazine, że „angażujesz się w ciągłe zarządzanie sobą.”
Jeśli jesteś wystarczająco zdyscyplinowana, każdy będzie mógł zobaczyć, jak dobrze się zachowałaś; twój wewnętrzny blask będzie widoczny.
Koniec języka przeciwstarzeniowego
Dalsze podsycanie trendu rosy na skórze to kulturowy odwrót od terminu „przeciwstarzeniowy”, jak pisze Morwenna Ferrier w The Guardian. Niektóre magazyny kobiece, w tym Allure i Elle, zakazały stosowania tego zwrotu na swoich stronach. Redaktor naczelna Allure, Michelle Lee, wyjaśnia, że biorąc pod uwagę nieuchronność śmiertelności dla wszystkich żywych istot, sprzeciwia się ona idei, że „starzenie się jest stanem, z którym musimy walczyć”. W tym samym czasie, marki takie jak Kiehl’s zaczęły unikać języka dotyczącego drobnych linii i zmarszczek na rzecz eufemizmów takich jak „blask”.”
Ta ewolucja jest szczególnie widoczna w przypadku nowszych marek, które kierują swoją ofertę do millenialsów. Cheryl Wischhover z Vox zwraca uwagę na dwa produkty z witaminą C – C Firma firmy Drunk Elephant i CE Ferulic firmy Skinceuticals – które zawierają podobne składniki aktywne, ale używają zdecydowanie innego języka w swoich brandach. Skinceuticals wspomina o „starzeniu się” lub „przeciwdziałaniu starzeniu” 15 razy na swojej stronie internetowej; strona Drunk Elephant na Sephora całkowicie pomija te kwestie, skupiając się zamiast tego na „blasku” i „świetlistości”. Jak wyjaśnia Wischhover, zachęcanie ludzi do poszukiwania skóry pełnej blasku jest sposobem branży kosmetycznej na złagodzenie retoryki ageistycznej przy jednoczesnym zachowaniu nienaruszonego ideału młodości.
Pomimo, że zmiana języka dotyczącego starzenia się nie jest równoznaczna z akceptacją zmarszczek, Whitefield-Madrano twierdzi, że jest to postęp: „Jeśli masz zamiar kupować te rzeczy tak czy inaczej, wolałbym kupić coś, co ma pozytywne konotacje niż negatywne.
Marzenie o rosie
W niedawnym artykule dla The New York Times, Euny Hong, autorka książki „The Birth of Korean Cool”, zasugerowała, że zachodnia fascynacja koreańską pielęgnacją skóry ma posmak orientalizmu, zauważając, że luksusowa marka Sulwhasoo „reklamuje swoje produkty jako zawierające „koreańskie zioła zaczerpnięte z azjatyckiej mądrości.”
To sprawiedliwa ocena. Jednak wzrost popularności K-beauty i wyglądu rosy na skórze może być również przypisany ścisłej kontroli, której poddawane są wszystkie kobiece twarze. Kobiety żyją w świecie, który jest jednocześnie chętny do skanowania ich twarze na zmarszczki, trądzik, zaczerwienienia, piegi, blizny, suche plamy i inne oznaki człowieczeństwa, i gwałtownie krytyczny wobec makijażu, który ukrywa lub minimalizuje cechy, które są powiedziane są wady.
W tym sensie, rosa wygląd może być ostatecznym zbroi dla kobiet. Spełnia odwieczne marzenie o makijażu typu „no-makeup”, który pozwala osobie noszącej go na zaprezentowanie światu naturalnie wyglądającej, a jednocześnie nieskazitelnej twarzy – lub jeszcze lepiej, twarzy tak nieskazitelnej i odzwierciedlającej wewnętrzne dobro, że nie ma się czego wstydzić ani czego ukrywać. Pasuje do tego, że wiele określeń na skórę pokrytą rosą – „szklana skóra”, „miodowa skóra” – naśladuje powierzchnie, które są gładkie, błyszczące i pozbawione porów, a tak naprawdę w ogóle nie przypominają skóry.