Pani Nauka
Gdy sama przeglądałam kolekcję Hayes, byłam zbyt zafascynowana jej notatkami z badań, by przyjrzeć się innym dokumentom. Ale kiedy przydzieliłam studentom projekt e-portfolio na temat ochrony przyrody, chciałam, żeby wyszli z niego z wnioskiem, że „aktywna ochrona przyrody” Fossey, która postrzegała lokalne społeczności jako wroga, była złym sposobem podejścia do ochrony przyrody. To, co zapamiętałem z jej kontrowersyjnych metod, to jej konfrontacyjna postawa wobec kłusowników i innych lokalnych mieszkańców, ale jeden z moich studentów natknął się na list, który w przerażających szczegółach opisywał taktykę tortur stosowaną przez Fossey. Napisany w 1976 roku i zaadresowany do prymatologa dr Richarda Wranghama z Harvardu, list krytykował mniej kontrowersyjne działania Wranghama na rzecz ochrony przyrody i zalecał mu stosowanie „aktywnych” metod Fossey.* W mrożących krew w żyłach szczegółach Fossey opisała, jak wraz ze swoimi współpracownikami schwytała i rozebrała kłusownika, położyła go na ziemi w pozycji rozłożonej na brzuchu i przyłożyła mu pokrzywami w genitalia. Następnie zastosowała „rutynę czarnej magii”, która łączyła środki nasenne i eter z jej wiedzą na temat lokalnych wierzeń kulturowych w czarną magię jako formę tortur psychologicznych. Nie opisała tych działań jako błędów spowodowanych gniewem lub zemstą. Raczej zachęciła dr Wranghama do naśladowania jej metod i promowania ich w przyszłych rozmowach na temat ochrony przyrody jako skutecznej taktyki powstrzymywania kłusownictwa i wkraczania na tereny wypasu bydła.
Pomimo, że jej taktyka jest często pomijana i minimalizowana, to nie z powodu braku doniesień, że jej metody „aktywnej ochrony” obejmowały porwania i tortury. Magazyn People donosił o tym po jej śmierci. Biografia Harolda Hayesa z 1990 roku, The Dark Romance of Dian Fossey, zawierała te szczegóły. Recenzenci tej biografii opisywali Fossey jako „jedną z ostatnich białych kolonialistów” i przyznawali, że jej działania były zakorzenione w rasizmie. Obraz Fossey, białej Amerykanki, biczującej i torturującej czarnych afrykańskich kłusowników, przywodzi na myśl zachowanie białych właścicieli niewolników na amerykańskim Południu. Wystarczy pomyśleć, że takie zachowanie miało miejsce w latach pięćdziesiątych XIX wieku; nie ma mowy, byśmy mogli wytłumaczyć zachowanie Fossey w latach siedemdziesiątych jako produkt „innych czasów”. A jednak, prawie trzy dekady później, dominuje romantyczne wyobrażenie szlachetnej męczennicy, która zginęła za swoje oddanie gorylom, a te przerażające działania są często opisywane jako po prostu nieortodoksyjne metody. Być może te prawdy są łagodzone z obawy, że rzeczywistość tego dziedzictwa zaszkodzi działaniom na rzecz ochrony goryli. Ale upamiętnianie jej jako męczennicy i patronki ochrony goryli wymaga, byśmy zapomnieli o okrutnych czynach, za którymi się opowiadała i które wykonywała.
Od czasu, gdy wiosną 2014 roku prowadziłem zajęcia z zachowania naczelnych, widziałem, jak wymazywanie działań Fossey pojawia się jak w zegarku w popularnych mediach raz po raz. Artykuły upamiętniające ją w 30. rocznicę jej śmierci, film dokumentalny z 2017 roku spekulujący na temat jej morderstwa, a teraz nowy dokument, She Walks With Apes, badający, jak ona, Jane Goodall, Birute Galdikas zainspirowały nowe pokolenia prymatologów, całkowicie pomijają szczegóły jej brutalnych metod. Byłam przerażona częstymi pozytywnymi dyskusjami o jej spuściźnie i rzadkim przyznawaniem się do krzywd, które utrwalała.
W 2014 roku przygotowałam wpis na blogu o moich doświadczeniach w nauczaniu z kolekcją Hayes, ale wstrzymałam się z jego publikacją. W 2016 r., kiedy znowu zaczęto mówić o 30. rocznicy jej śmierci, zrewidowałam ten wpis – ale znowu się zawahałam. Starsi naukowcy wydawali się niechętni do szczerej dyskusji na temat krzywd, które wyrządziła, traktując je jako produkt innych czasów. Jako początkujący naukowiec na rynku pracy obawiałem się, że ujawnienie brudów prymatologii może zagrozić moim perspektywom zawodowym, zwłaszcza gdy staram się o pracę w ogrodach zoologicznych i organizacjach zajmujących się ochroną przyrody.
Jestem dziś nadal naukowcem na początku kariery i nadal na rynku pracy. Nadszedł jednak czas, byśmy przyznali, kiedy nasi naukowi poprzednicy aktywnie krzywdzili ludzi i szkodzili postępowi nauki. Moje obecne badania koncentrują się na doświadczeniach dyskryminacji wśród kobiet naukowców, zwłaszcza kobiet kolorowych. W dyskusjach o de-kolonizacji nauki i ponownym zbadaniu naszych wzorców, rozpoczęliśmy trudną pracę zdejmowania szkodliwych naukowców z ich piedestałów i galerii portretów. Nie potrzebujemy więcej filmów dokumentalnych o Dian Fossey i powinniśmy przestać powoływać się na jej dziedzictwo, by inspirować zbiórkę funduszy na ochronę goryli. Jeśli nadal będziemy wykorzystywać jej materiały w nauczaniu, to tylko po to, by krytycznie przeanalizować historyczny i kulturowy kontekst wczesnych badań nad naczelnymi. Goryle to niesamowite zwierzęta i możemy opowiadać historie o ludziach, którzy je chronią, oraz o pięknym życiu tych zwierząt, bez przywoływania Fossey jako bohaterki.