Tracy Chapman Odzwierciedl siebie
Tracy Chapman urodziła się w Cleveland, w stanie Ohio. Opuszczona przez ojca, wraz z siostrą była wychowywana przez matkę, Hazel. Chapman była cichym dzieckiem i lubiła być sama. To właśnie matka dostrzegła jej zamiłowanie do muzyki, kupując jej ukulele, gdy miała zaledwie trzy lata. Jednak miłość ta nie została w pełni zrealizowana, aż do momentu, gdy miała około ośmiu lat. Tracy została oczarowana przez program telewizyjny z muzyką country, co skłoniło ją do poproszenia matki o gitarę. Instrument ten współgrał z jej duszą. Od chwili, gdy go otrzymała, pisała własne piosenki, wyrażając swoje emocje poprzez słowa i akordy.
Sąsiedztwo Tracy było surowe. W jej szkole przy drzwiach znajdował się wykrywacz metalu. Według niej, „Czasami było to przerażające miejsce”. Powiedzieć, że chciała uciec, to niedopowiedzenie. Kiedy miała trzynaście lat, system szkolnictwa w Ohio rozpoczął integrację czarnych i białych uczniów w szkołach mieszanych rasowo. Tracy została zaatakowana, pobita i prawie zabita przez grupę białych uczniów. Pewnego razu „wykrzykiwali w moją stronę rasistowskie obelgi. Odpowiedziałem im, a oni się wkurzyli. Odwrócili się i zaczęli mnie bić. Szczególnie jeden facet. Padał śnieg, a on powalił moje książki na ziemię. W końcu się rozeszliśmy, a on sięgnął do buta i wyciągnął broń. Powiedział mi, żebym uciekał, bo inaczej mnie zastrzeli. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobił. W tym czasie moi przyjaciele już sobie poszli. Z okien obserwowali to ludzie, ale oni też nic nie zrobili”. Doświadczenie to spowodowało u niej poważną traumę, ból, o którym później opowiadała w swojej muzyce, ale także doprowadziło do tego, że starała się o stypendium do szkoły z internatem w Connecticut. Posunięcie, o którym Chapman powiedziała, że „ostatecznie uratowało jej życie.”
Po ucieczce, miłość Tracy do muzyki nadal rosła, a kiedy poszła do Tufts University, stała się znaną wykonawczynią z silną lokalną publicznością. W końcu Brian Koppelman, słynny pisarz i podcaster, odkrył Tracy. Brian, którego ojciec pracował w biznesie muzycznym, był również studentem Tufts w 1987 roku. Pomagał organizować w szkole protest przeciwko apartheidowi i ktoś mi powiedział, że jest taka wspaniała protestująca piosenkarka, którą powinienem zaprosić do zagrania na wiecu. Poszedł zobaczyć występ Tracy w kawiarni. Od tego momentu jego życie już nigdy nie będzie takie samo. „Tracy weszła na scenę i to było jak epifania”, mówi. „Jej obecność, jej głos, jej piosenki, jej szczerość – to wszystko rzuciło mi się w oczy. Od razu stało się dla mnie jasne, że jest jedną z najbardziej utalentowanych osób chodzących po ziemi.”
Koppelman połączył się z Tracy po jej występie i powiedział: „Zarządzam zespołami od 13 roku życia, produkuję demówki i pracuję w wytwórniach płytowych każdego lata. I naprawdę pracowałem nad tym, żeby być sobą, ale jesteś tak niezwykła, że myślę, że mój tata może ci pomóc i powinniśmy znaleźć sposób, żeby zrobić coś razem.” Tracy odpowiedziała, mówiąc, że zagra na wiecu, ale tak naprawdę nie jest zainteresowana niczym innym. Zagrała w rajdzie. A kiedy Brian usłyszał ją następnego dnia, zdał sobie sprawę, że jest jeszcze lepsza, niż myślał poprzedniego wieczoru. Był odurzony szczerością jej muzyki; za każdym razem, gdy występowała, ludzie wychodzili zalani łzami z powodu piękna, talentu i surowych emocji.
Brian kontynuował uczęszczanie na występy Tracy, gdziekolwiek się udała, znajdując się w kawiarniach, barach lesbijskich, gdziekolwiek i wszędzie, gdzie się udała. Tracy wciąż z nim rozmawiała, ale nie zgodziła się nagrać dla niego żadnego demo. Koppelman obmyślił więc plan; dowiedział się, że Tracy nagrała kilka demówek w uniwersyteckiej stacji radiowej dla celów praw autorskich, więc zakradł się do kabiny nadawczej i, podczas gdy jego przyjaciel odwrócił uwagę DJ-a, ukradł demo i zrobił kopię na kasetę. Demo zawierało tylko jedną piosenkę: „Talkin' Bout a Revolution”. Koppelman wysłał kasetę do swojego ojca, który był współwłaścicielem dużej firmy zajmującej się wydawaniem muzyki, a ojciec natychmiast przyleciał do Bostonu, aby zobaczyć występ Tracy i ostatecznie podpisał z nią kontrakt.
Każda wytwórnia, do której Brian zaniósł demo, odrzuciła je, z wyjątkiem jednej: Elektra. Podpisali kontrakt z Tracy, ale nie spodziewali się, że jej muzyka i wizerunek mogą zapewnić jej komercyjny sukces. Tracy była ostrożną optymistką. „Muszę powiedzieć, że nigdy nie sądziłam, że dostanę kontrakt z dużą wytwórnią płytową,” powiedziała w wywiadzie krótko po wydaniu jej pierwszego albumu. „Przez cały czas, od kiedy byłam dzieckiem, słuchając płyt i radia, nie sądziłam, że jest jakakolwiek przesłanka, że ludzie z wytwórni płytowych uznają muzykę, którą robię, za rynkową. Zwłaszcza, gdy w latach siedemdziesiątych śpiewałam takie piosenki jak 'Talkin' Bout a Revolution'. . . . Nie widziałam tam dla siebie miejsca.” Większość branży zgodziła się z jej oceną. Nawet gdy już podpisała kontrakt, ponad tuzin producentów odmówiło jej współpracy nad albumem.
W końcu producent David Kershenbaum zaakceptował projekt. Chapman najbardziej zależało na tym, aby integralność jej piosenek pozostała nienaruszona. „Od razu powiedziała, że chce, aby płyta była naprawdę prosta” – mówi Kershenbaum. „Chciałem się upewnić, że ona była z przodu, wokalnie i tematycznie, i że wszystko było zbudowane wokół niej”. Każda piosenka na płycie, z wyjątkiem „Fast Car”, znalazła się na demo. Tracy zagrała „Fast Car” podczas pierwszego spotkania z Kershenbaumem, a on pokochał ją od razu, gdy ją usłyszał, mówiąc: „To była najbardziej serdeczna piosenka na albumie, jeśli chodzi o ludzi, którzy się do niej odnoszą i wizualizują sobie, czym są te piosenki.”
Nagranie albumu zajęło osiem tygodni. Kiedy zagrali go dla kierownictwa Elektry, nie było ani jednej osoby w pokoju, która nie powiedziałaby, że im się podoba. Nie było też ani jednej osoby w pokoju poza Brianem i jego ojcem, która myślała, że sprzeda się więcej niż 50,000 egzemplarzy. Branża wierzyła, że rynek chce tylko tego, co odniosło sukces w przeszłości. Nie mogli się bardziej mylić. Tracy Chapman została wydana 15 kwietnia 1988 roku i sprzedała się w trzynastu milionach egzemplarzy. Znalazła się na dziesiątym miejscu listy stu najlepszych albumów lat osiemdziesiątych magazynu Rolling Stone, a w tym samym roku Tracy zdobyła Grammy dla Najlepszego Nowego Artysty i Najlepszego Kobiecego Wokalnego Występu Popowego, wśród niezliczonych innych wyróżnień.
Piękno, jakość, znaczenie i głęboko osobisty charakter muzyki Tracy, która wyraźnie rezonowała z tak wieloma jednostkami, zrobiły to w dokładnie taki sam sposób z szerszą publicznością. Podczas gdy ona nie pasowała do żadnej jasnej kategorii, fakt, że była inna i zamanifestowała głęboko osobisty przekaz, silnie rezonował z całym światem. Tracy została niedawno zapytana, jakiej rady mogłaby udzielić sobie dwadzieścia lat temu i odpowiedziała: „…naprawdę dobrze jest być sobą…. Jeśli prowadzisz życie, które wydaje ci się właściwe, jeśli jesteś skłonna do podejmowania twórczych szans lub twórczej ścieżki, która wydaje ci się zgodna z twoją wrażliwością, wiesz, estetyczną i artystyczną, to właśnie to się liczy.”
Tracy zamanifestowała odbicie samej siebie. Niezależnie od tego, czy chodziło o dzieciaki z Ohio, czy o producentów płyt w Nowym Jorku, nigdy nie pozwoliła im przekonać jej do bycia kimś, kim nie była. To zaciekłe oddanie się swojemu prawdziwemu „ja” i swojej wizji sprawiło, że muzyka stała się magiczna. Nie wyszła z domu i nie powiedziała, że chce być gwiazdą, sprzedawać płyty i zarabiać pieniądze. Tworzyła muzykę, która coś dla niej znaczyła, która reprezentowała jej życiowe doświadczenie, a ten autentyczny duch rezonował z Brianem Kopplemanem i w końcu z całym światem. W tym procesie spełniła zarówno swoje wewnętrzne potrzeby, jak i zewnętrzne potrzeby komercyjne, sprzedając mnóstwo muzyki. Podobnie jak w przypadku Tracy, Twoja magia leży w Tobie, a kluczem do jej wydobycia jest odwaga, by zamanifestować najszczersze odbicie samego siebie.