Articles

Brian Orser: jeśli przestanę uczyć się czegoś nowego jako trener, to kończę jako trener

Posted on 2020-03-11 – 3 comments

Tweet &nbsp

Wielki wywiad z Brianem Orserem podczas Junior Worlds. O jego łyżwiarzach, różnicach w treningu juniorów i seniorów oraz szkodliwości sieci społecznościowych.

by Maia Bagryantseva for sports.ru dd. 7 marca 2020

photo prosports.kz

Widzę Cię na lodowisku cały dzień, nie rozumiem, kiedy udaje Ci się zjeść i odpocząć. Czy oglądasz tylko swoich sportowców, czy ktoś inny też jest dla Ciebie interesujący?

– Och, mam dość swoich łyżwiarzy. A poza tym, nie zapominajcie, że Cricket Club ma tutaj wielu chłopaków: tancerzy i pojedynczych łyżwiarzy, wszystkich z różnych krajów, nasz klub jest naprawdę międzynarodowy. Na przykład, mamy dziewczynę z Australii, to są dla niej pierwsze mistrzostwa świata. Boże, jaka ona jest zdenerwowana. Mamy też dziewczynę z Chin, z którą dopiero zaczęliśmy pracować. Tak więc jest wielu naszych.

Ile kurtek reprezentacji narodowej nosisz przy sobie? Czy może tutaj dają Ci kurtki?

– Nie, tutaj mam tylko kanadyjską kurtkę.

Co możesz powiedzieć o Katyi Kurakovej? Czy podoba Ci się jej dzisiejszy program krótki?

– Jestem bardzo zadowolony z jej jazdy, dobra robota. Silni łyżwiarze jeżdżą tutaj na łyżwach, a Katya była w stanie dobrze rozgrzać się przed programem dowolnym. A w treningu również dostała świetną grupę. Przy okazji, trafiła do grupy z Rosjankami, które są po prostu niesamowite, fantastyczne. I oczywiście było to dla niej bardzo przydatne, aby jeździć z nimi na łyżwach. Miała problemy z głową, łatwo się motywuje, ponieważ uwielbia rywalizację i ogólnie jest dość ambitna. Więc to świetnie, że pracowała z nimi tak przez kilka dni.

Oboje jesteśmy zadowoleni, ogólnie rzecz biorąc. Także z punktacji, tak na marginesie. Punktacja była w porządku, sprawiedliwa: poziomy, sędziowie dali zaniżone noty, ale tak naprawdę wszystko było sprawiedliwe. Dużo pracowaliśmy, na przykład nad podkręcaniem. I widzę tego efekty. Oczywiście mamy co poprawiać, ale to wszystko jest na lato, mamy plan pracy.

Ogólnie, ona pracuje z nami od kilku lat, ale w zeszłym roku nie mogła startować, więc głównie trenowała. A w tym sezonie ma jedne zawody za drugimi zarówno wśród juniorów jak i seniorów. Grand Prix, challengery, mistrzostwa kraju w obu kategoriach, mistrzostwa świata – aktualne w Tallinie, seniorskie MŚ w Montrealu jeszcze przed nią. I za każdym razem jest coraz lepsza.

Czy jest jakaś różnica dla trenera, czy zabierać na zawody juniorów czy seniorów?

– Dla juniorów mistrzostwa świata to szczyt sezonu, niesamowity stres, wszyscy chcą się pokazać jak najlepiej, ale mają jeszcze małe doświadczenie. Więc tak, jest różnica. Juniorów trzeba bardziej pilnować, trzeba ich bardziej prowadzić – poza lodem, mam na myśli.

Seniorzy już wszystko doskonale wiedzą: jak się rozgrzewać, do której godziny być gotowym, co robić na rozgrzewce. A dla juniorów muszę wysyłać SMS-y z przypomnieniem: „trening jutro o tej porze, autobus odjeżdża o tej porze”

Ale oni nie są tu sami, są z nimi rodzice.

– Tak, ale nie chcę, żeby rodzice się wtrącali.

Z różnymi rodzinami jest różnie. W mojej praktyce zdarzały się przypadki, kiedy musiałam powiedzieć rodzicom: wszystko jest w porządku, ja to ogarnę, pozwólmy chłopakom poczuć się dorosłymi i samodzielnymi. Wtedy mają poczucie, że sami kierują swoim życiem, zaczynają rozumieć, co to jest odpowiedzialność.

Czy rodzice mają wstęp na treningi w Cricket Clubie?

– Na samo lodowisko nie mają wstępu, ale mamy specjalną strefę, z której mogą oglądać trening przez szybę. Nie mogą wejść do środka i w jakiś sposób komentować przebiegu lekcji. Choć zdarzało się to już wcześniej i zdarza się teraz, gdy ja np. wyjechałam na zawody. A, lubią też używać języka migowego, haha. Ogólnie rzecz biorąc, to jeszcze zależy od wieku zawodnika.

Myślę, że Javier Fernandez najlepiej przystosował się do samodzielnego życia bez rodziców. Przyszedł do nas, gdy miał 18 lub 19 lat i spędził z nami 8 lat. Był bardzo niezależny, mieszkał w osobnym mieszkaniu, sam je sprzątał, sam gotował, robił zakupy, chodził na lodowisko. No i w pierwszym roku miał trochę problemów ze spóźnianiem się. W ogóle były małe problemy ze zrozumieniem, jak działa tutaj rozkład dnia. Wszyscy dookoła mówili „Czego chcesz, przecież to Hiszpan” – a mnie to strasznie wkurzało, ja nie jestem Hiszpanem, jestem strasznie punktualny. Ale powoli się zaadaptował i postanowiliśmy trochę dostosować nasz harmonogram dla niego.

Yuzuru mieszka ze swoją matką, ona bardzo nam pomaga. Ale jednocześnie nie ingeruje w proces treningowy. To znaczy, nie zdarza się, że przychodzi do mnie i zaczyna mówić, co Yuzu ma robić na treningu. Ale nawet kiedy trenowałem Yunę Kim, jej matka nie ingerowała w naszą pracę bezpośrednio, przynajmniej nie za moim pośrednictwem. Wyrażała opinię swojej córki, i to dość ostrożnie.

Co z Zhenyą?

– Jej matka również nie ingeruje w proces pracy. Myślę, że nie było to dla niej łatwe. Przecież my mamy zupełnie inny system szkolenia. Poza tym, ona sama jeździła na łyżwach, rozumie łyżwiarstwo figurowe i wie, jak wcześniej trenowali zawodnicy. Dla niej to był poważny krok, żeby nam zaufać, nie wychylać się i być cierpliwą.

Już nie raz mówiłem, że jest pewien okres czasu – półtora roku. Być może dla Zhenyi i jej zespołu było to trudniejsze niż dla innych – ponieważ wrosła w system, który ją wychował. To wcale nie jest złe, nie zrozumcie mnie źle, po prostu tutaj wszystko nie było takie, do jakiego była przyzwyczajona.

Spośród wszystkich chłopaków z naszego zespołu Javi jest prawdopodobnie najlepszym przykładem. W pierwszym roku naszej pracy nie pokazał żadnych specjalnych wyników ani na Mistrzostwach Europy, ani na Mistrzostwach Świata. I nagle, dokładnie półtora roku później, zdobywa brązowy medal na Mistrzostwach Świata!

Kiedy Yuzu przyszedł do nas, był już na Mistrzostwach Świata, zajął tam trzecie miejsce – a po półtora roku został mistrzem olimpijskim.

A teraz ta sama historia z Jasonem Brownem. Na Narodowych Mistrzostwach USA był po prostu wspaniały, jest na niesamowitej fali wznoszącej, zaczynają się pojawiać poczwórne skoki. Oczywiście nie zmuszamy go do niczego, tylko idziemy w swoim tempie, mimo że wszyscy mówią teraz o quadach. Ale on jest cierpliwym facetem – zajęło nam dokładnie 18 miesięcy, aby uczynić go tym, kim jest dzisiaj. Tracy (Wilson) i ja byliśmy zdumieni, jak bardzo kontrolował sytuację podczas występów na US Nationals.

Czy trudno jest sprawić, by łyżwiarze uwierzyli w ten schemat?

– Najważniejsze to zrozumieć: nasz pierwszy sezon może nie być najbardziej udany i to jest ok. Oczywiście nie chcemy, aby ktoś traktował to jako wymówkę i nie chcemy go na to nastawiać – wszystko może pójść dobrze. Ale dalej na pewno będzie lepiej, potrzeba tylko trochę czasu, aby zawodnicy przyzwyczaili się do naszego systemu.

Dajemy im narzędzia do podejmowania decyzji i dokonywania samodzielnych wyborów, właściwych wyborów, ponieważ wielu sportowcom mówi się, co mają robić i jak. Cóż, może to działać w przypadku dzieci i juniorów. Ale starsi zawodnicy są dorośli, muszą być odpowiedzialni za swój trening, nie spóźniać się, sami decydować, czy muszą więcej pracować. To zresztą mój przypadek.

Kiedy jeszcze startowałem w zawodach, szukałem każdej okazji, żeby gdzieś dodatkowo pojeździć na łyżwach, zrobić dodatkowy trening fizyczny. Przebiegałem obok domu trenera, żeby zobaczył, jaki jestem świetny, ale on nawet o niczym nie wiedział. Tego oczekuję od moich zawodników.

Ale czy nie byłoby wygodniej dla ciebie jako trenera, gdyby łyżwiarze po prostu byli posłuszni i robili to, co im każesz?

– No dobrze, ok, mówimy im i wtedy pojawia się pytanie: czy mam dzisiaj zrobić przejazd? I niektórzy z nich pomyślą i zgodzą się: tak, zróbmy pełny przejazd. Oczywiście nikt nie lubi tego robić – to jest trudne. To jak maraton – no cóż, przebiegnijmy dziś nasz maraton?

Jako trener oczywiście rozumiem, że muszą zrobić przejście. Mogę pójść na łatwiznę i powiedzieć: dzisiaj robicie sobie powtórkę z programu. Ale mogę dać im do zrozumienia, że to jest ich decyzja. Muszą to zrobić – nie dlatego, że ja ich zmuszam, ale dlatego, że rozumieją, że to ich wzmocni. A jeśli zrobią to dzisiaj, to za trzy tygodnie ich jazda na łyżwach będzie lepsza – wszystko z powodu właściwego wyboru.

I są zawodnicy, którzy wolą tego nie robić. I wiecie? Oni nigdy nie odnoszą sukcesów. Tu wszystko jest proste – niektórzy po prostu nie potrafią przetrwać spadku wyników, potrzebują wszystkiego naraz. A wokół jest mnóstwo „życzliwych”, którzy szepczą: to wszystko wina trenera.

Jak zorganizowane są wasze treningi? Czy juniorzy i seniorzy jeżdżą razem na łyżwach?

– Nie. Treningi odbywają się naprzemiennie – osobno juniorzy, osobno seniorzy, choć zdarzają się wspólne zajęcia. Dla juniorów bardzo ważne jest, aby być blisko łyżwiarzy, którzy odnoszą sukcesy. Czasami zdarza się, że gdy kilku seniorów jedzie na zawody, przychodzę do juniorów i mówię „Ty, ty i ty jeździsz dziś na łyżwach z seniorami”. A dla nich jest to ogromne wydarzenie, starają się jak najlepiej pokazać, na co ich stać, być wywoływanym raz po raz.

Oczywiście, to dla nich ogromna motywacja, by jeździć na łyżwach na tym samym lodzie z Hanyu, Medvedevą czy Junhwan. Joseph Phan, nawiasem mówiąc, podobnie jak Katya Kurakova, występuje w tym roku zarówno w juniorach, jak i seniorach. On również jedzie do Montrealu, czyli w sumie zabieramy tam czterech naszych zawodników: Yuzuru, Junhwana, Katię i Jasona, co jest bardzo dobrym wynikiem dla naszej drużyny.

Kilkakrotnie musimy przerywać nasz wywiad, bo cały czas przychodzą ludzie, którzy chcą zrobić sobie z Tobą zdjęcia. Czy zawsze tak jest?

– Cóż, podczas zawodów, tak, prawie zawsze tak jest, szczególnie w Korei i Japonii. W Kanadzie, nawiasem mówiąc, tak nie jest, ha ha.

Kanadyjskie łyżwiarstwo figurowe przeżywa ciężkie chwile. Jak myślisz, co jest tego powodem?

– Cóż, przed Olimpiadą w Korei wszystko było w porządku. Mieliśmy Scotta i Tessę, Meagan i Erica, Kaetlyn Osmond – czyli przez osiem lat mieliśmy prawdziwą bandę świetnych sportowców. A teraz mamy … nie nazwę tego recesją, lepiej powiem „rekonstrukcją”. Kanada, w przeciwieństwie do Rosji, nie może pochwalić się tyloma silnymi sportowcami. Nie musisz przechodzić przez fazę odbudowy zapasów, uzupełniasz je automatycznie – wiesz, co mam na myśli? I to wcale nie jest złe.

I tak, zainteresowanie opinii publicznej odpowiednio spada. Aby uratować sytuację, potrzebujemy supergwiazdy, takiej jak Michelle Kwan. Jak za czasów, gdy Brian Boitano jeździł na łyżwach, Scott Hamilton, w czasach wielkich pojedynków. Przypomnijcie sobie pojedynek Yuna Kim i Mao Asada, a Miki Ando nie pozwolił im się zrelaksować.

Nie zapominajcie, że teraz możecie oglądać łyżwiarstwo figurowe w domu o każdej porze w Internecie, teraz macie całodobowy dostęp do dowolnych programów i dowolnych zawodów. Nie trzeba jechać na drugi koniec świata. W Rosji, oczywiście, sytuacja jest teraz inna – stadiony są pełne widzów.

Tancerze lodu startowali dzień wcześniej i widziałem, jak Eteri Tutberidze przyszedł na trybuny, żeby kibicować Dianie. Ale Eteri nie mogła oglądać samego występu – poszła do lobby i tam stała podczas całego programu swojej córki. Czy kiedykolwiek tak bardzo denerwowała się Pani o swoich uczniów, że nie mogła oglądać ich występów?

– Tak, zresztą wpadłyśmy tam na siebie, za trybunami, przywitałyśmy się i uśmiechnęłyśmy do siebie. Jesteśmy żywymi ludźmi.

No cóż, trener nie ma opcji, żeby nie oglądać występów swoich zawodników. Muszę przyznać, że rodzice martwią się o swoje dzieci o wiele bardziej niż przyjaciele czy trenerzy. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jakie to jest trudne. Widzieć swoje dziecko tam, na lodzie, pod tak szaloną presją, wiedzieć, jak wiele pracy zostało wykonane, a ty nie możesz mu w niczym pomóc.

Czy masz już dość łyżwiarstwa figurowego? Zdarza się, że chcesz się poddać i wyjechać na miesiąc na plażę?

– Oczywiście, zawsze czekam na koniec sezonu i możliwość wyjazdu gdzieś na wakacje. Teraz też wszystko jest zaplanowane – jednak teraz wszyscy jesteśmy uzależnieni od koronawirusa. Ale na razie plan jest taki: zaraz po Światach, pod koniec marca, lecimy z moim partnerem do Indii, bo on stamtąd pochodzi.

Jesteśmy małżeństwem od 11 lat, a ja jeszcze nigdy tam nie byłam, więc lecimy do jego rodziny. Zazwyczaj mój urlop przypada na początek czerwca, a w Indiach latem jest strasznie gorąco. Kupiliśmy więc bilety, ale póki co czekamy z rezerwacją hotelu, zobaczmy jak rozwinie się sytuacja epidemiologiczna.

Zwykle cały mój urlop trwa tydzień. To oczywiście strasznie mało, więc w tym roku postarałam się znaleźć dwa. Praca nie pozwala mi na dłuższy wypoczynek. Na wiosnę zwykle mam jedno seminarium za drugim, lecę do Tajlandii, potem do Włoch, potem do Australii, prowadzę obozy szkoleniowe – kilka dni tu, tydzień tam.

Czy kiedykolwiek zaproszono Cię do Rosji?

– Nie. Ale nigdy nie mów nigdy.

Cieszę się, że mogę latać tam, gdzie jest zapotrzebowanie na moją wiedzę. Cóż, sam uczę się podczas takich seminariów. Zawsze powtarzam: jeśli przestałem się uczyć czegoś nowego jako trener, to znaczy, że skończyłem jako trener. Uczę się od tych wszystkich młodych trenerów, tak jak oni uczą się ode mnie. Potrzebuję tej wymiany świeżych pomysłów, lubię ich inspirować i samemu być inspirowanym. Jeśli czułbym, że „teraz wiem już wszystko”, to znaczy, że przestałem być dobrym trenerem i straciłem prawo do stania przy tablicy.

ISU często zaprasza mnie na konsultacje, rozwój pewnych obszarów, szkolenia dla trenerów. Lubię czuć tę odpowiedzialność za to, jak i w jakim kierunku rozwija się łyżwiarstwo figurowe. Bo ludzie cały czas narzekają: albo zmieniły się przepisy, albo system sędziowania. Przestańcie narzekać! Zróbcie coś. Trenuj zawodników, zwracaj uwagę na to, czego oczekuje publiczność, jaki rodzaj łyżwiarstwa chce zobaczyć.

Innowacją tego sezonu jest ceremonia rozdania nagród ISU, lodowy Oscar, o którym tak wiele się mówi. Jak Ci się podoba ten pomysł?

– Myślę, że to świetny pomysł. W końcu mamy dość glamourowy sport, kilka błysków i iskier nie zaszkodzi. Jestem pewna, że łyżwiarze będą zadowoleni, że będą mieli powód, aby założyć piękną suknię i przejść po czerwonym dywanie. To wspaniałe, że będą miały okazję poczuć się wyjątkowo, jak gwiazdy – bo na to zasługują. Prawdopodobnie dzięki temu łyżwiarstwo figurowe w Ameryce i Kanadzie ponownie zwróci uwagę opinii publicznej i mediów. I dobrze, że nagrody będą przyznawane nie tylko mistrzom. Jest też masa nominacji „debiutant sezonu” i „najlepszy kostium” …

… i „najbardziej wartościowy łyżwiarz”, jest taka nominacja. Gdybyś miał decydować, kogo byś wybrał?

– Yuzuru Hanyu. I nie mówię tego dlatego, że jest moim uczniem. On wniósł tak wiele do łyżwiarstwa figurowego – dla zawodników, dla widzów i dla kibiców. Tak, oczywiście, większość jego fanów mieszka w Azji, ale nie zapominajcie, że to jest nasz główny rynek. Wiem, że jest on bardzo popularny w Rosji. Cóż, to chłopak, a męskie łyżwiarstwo, w przeciwieństwie do kobiecego, nie jest w Rosji na szczycie, nie odbiera on należnej chwały Zhenyi, Alinie i waszym nowym dziewczynom.

Zrobił tak wiele dla marketingu i PR łyżwiarstwa figurowego na całym świecie. Dla ISU to gotowa marka, on przyciąga publiczność, telewizję, sponsorów, rankingi. Jest po prostu najlepszym z najlepszych. No i jeszcze ten wspaniały pojedynek z Nathanem. Dwóch tak różnych, niesamowitych łyżwiarzy, którzy wzajemnie się napędzają i to jest bardzo fajne dla łyżwiarstwa figurowego.

Wiem, o czym mówię: za moich czasów była nasza „bitwa Briana” (Orser i Boitano), 8 lat ciągłej walki. Zaczęliśmy od mistrzostw świata juniorów w 1978 roku – ja byłem tam czwarty, a on zdobył brąz. No i dalej, aż do Igrzysk Olimpijskich w 1988 roku.

Pamiętajcie, na początku były Tuktamyszewa i Sotnikowa, potem pojawiła się Lipnicka. Zdrowa konkurencja jest zawsze dobra, nie pozwala nam stać w miejscu. Oczywiście, to Brian Boitano pomógł mi stać się lepszym, wyrosnąć ponad siebie. Tak więc Yuzuru również potrzebuje takiej konkurencji. Najpierw Javier Fernandez, potem Patrick Chan, a teraz Nathan Chen. To jest dla niego bardzo ważne.

Czego możemy się spodziewać po Hanyu w Montrealu?

– Przywrócił swoje stare programy i to była mądra decyzja. W pewnym momencie powiedziałem mu, że może przywrócimy krótkie odcinki z poprzedniego sezonu? A on odpowiada „Wiesz, też o tym myślałem”. W każdym razie mieliśmy zamiar zmienić nieco muzykę do programu na ten sezon, nie ze wszystkiego byliśmy zadowoleni. Podobał nam się sam program, ale nie był on dla niego zbyt wygodny, szczególnie część z kombinacją skoków.

Znacie Yuzuru, on nie stara się włożyć skoku w akcenty muzyczne, chce, żeby idealnie się komponowały, ma swój własny rytm i swoją wizję idealnego trafienia w muzykę. W ogóle, mieliśmy pytania do tego krótkiego programu. Chcieliśmy coś zrobić z muzyką, ale napotkaliśmy różne trudności. Ogólnie rzecz biorąc, spodobał nam się pomysł przywrócenia starego programu – poza tym, że jest to po prostu arcydzieło. Nie jeździliśmy w nim przez cały rok, tęskniliśmy za nim, to jak wyciągnięcie z szafy starego, ukochanego garnituru.

Podobna historia jest z programem dowolnym – po prostu bardziej mu pasuje. Co dalej? Nie wiem, nikt nie wie. Jakie są jego plany – kolejne Igrzyska Olimpijskie? Kolejne mistrzostwa świata? Yuzuru nie dzieli się swoimi planami z otoczeniem. Ale to nie jest teraz takie ważne. Jeśli będzie kontynuował, jeśli czeka nas wspólna praca, to będą nowe programy, nowy wektor rozwoju.

Jest mistrzem w „wymyślaniu siebie na nowo”. Proszę sobie przypomnieć wszystkie jego programy – to zawsze jest nowy kierunek, nowe horyzonty. On jest gotowy zrobić coś nowego.

Czy rozmawiasz z Evgenią o przyszłości?

– Tak, ale teraz nie jest to najłatwiejszy moment. Ona jest na lodowisku, trenuje, wszystko jest zgodnie z planem. Ale myślę, że była trochę zniechęcona.

Widzicie, teraz mamy chłopaków, którzy przygotowują się do Mistrzostw Świata, a jej wśród nich nie ma. Chociaż zasługuje na to, ponieważ jest świetną łyżwiarką. Tak, nie pojedzie tam z powodu całej tej sytuacji ze złamanym butem na rosyjskich zawodach krajowych. To jest sprawiedliwe, nie ma pytań, nie ma na co narzekać, to było nieszczęście.

W Grand Prix w Moskwie wszyscy widzieliśmy, że była w dobrej formie, zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Myślę, że to były jej najlepsze występy w życiu. Dla mnie były one lepsze niż jej występy na igrzyskach, bo tu jeździła kobieta, a nie dziewczyna. Potrafiła połączyć technikę, emocje, prezentację programu i to był dla niej nowy etap rozwoju. A teraz jest trudno, bo trochę zamarzła.

Ja skupiam się na pracy z tymi, którzy jadą na mistrzostwa świata juniorów i seniorów, a ona ma zwykłe treningi, nie poświęcone żadnej ważnej imprezie. W takiej sytuacji trudno jest się zmotywować, ale ona jest wojowniczką. Wychodzi, trenuje z innymi chłopakami, niczego jej nie brakuje.

Zaczęliśmy już pracować nad programami na nowy sezon. Wyznaczyli już czas z Shae-Lynn Bourne na pracę nad programem dowolnym (do muzyki z show Cirque du Soleil), wybraliśmy też muzykę do programu krótkiego. Choreografię do niego ułoży, jeśli się nie mylę, Jeff Battle – zrobią to w najbliższym czasie, może już zaczęli. Podejmuje wszystkie niezbędne kroki, dużo myśli, tak, ma trudny czas. Sportowcy na tym poziomie mają dumę i poczucie własnej wartości. Ciężko im wyjść i nie wygrać, jak dawniej, ale to jest sport.

Wyobraź sobie, era łyżwiarstwa figurowego zmieniła się na jej oczach. Zaledwie dwa lata, a arsenał łyżwiarzy jej fali – kombinacje z potrójnym salto, z potrójnym lutzem – już nie wystarcza. Jeszcze dwa sezony temu główną bronią były kombinacje 3-3, a teraz tak wiele się zmieniło. Ale teraz trzeba, aby jedna z tych młodych gwiazd była w stanie choć przez chwilę utrzymać się na niebie.

Są piękne, są wspaniałymi zawodniczkami – musimy mieć czas, aby je lepiej poznać. Chciałabym zobaczyć ich rozwój i to nie tylko pod kątem tego, którą czwórkę opanowali. Interesujące jest to, jak będą odsłaniać programy, jak będą pracować nad ruchami, nad tym, co chcą powiedzieć swojej publiczności i widzom. A to przychodzi tylko z doświadczeniem. Nieważne, w jakiej dziedzinie – czy jesteś piosenkarzem, czy aktorem, musisz mieć w duszy coś, czym podzielisz się z widzami.

Czy proponowano Ci kiedyś, żebyś został komentatorem, chociaż na chwilę?

– Wiesz, komentowałem olimpiadę w 1994 roku, czyli jakieś sto lat temu. I szczerze mówiąc, nie byłem w tym dobry. Byłem otwarty, nazywałam rzeczy po imieniu, starałem się szukać pozytywnych momentów u wszystkich sportowców. Potrafię odróżnić dobrą łyżwę od złej, ale ciągle czułem, że nie jestem w stanie osiągnąć tego poziomu, że nie potrafię robić tego perfekcyjnie. Po prostu dla kogoś okazuje się to naturalne, a dla kogoś nie.

Tracy Wilson byłaby świetnym komentatorem. Wyobraźmy sobie, że ktoś siedzi w Kolorado albo, powiedzmy, w Krasnojarsku i z komentarza Tracy’ego dowiaduje się czegoś nowego. Dlaczego obniżono punktację, dlaczego ten element nie został zaliczony. Czyli ważne jest, żeby rozmawiać z publicznością, a nie być wyżej niż publiczność. Dokładnie tacy byli Scott Hamilton i legendarny amerykański komentator Dick Button, teraz to samo można powiedzieć o Tedzie Bartonie.

Pomyślcie tylko: w programie krótkim pań jest 48 uczestniczek. I dla każdej z nich trzeba znaleźć słowa, zauważyć coś dobrego, współczuć, jeśli coś się nie udało. A przede wszystkim trzeba być przygotowanym na to, że za nieostrożnie wypowiedzianą opinię zostanie się ukrzyżowanym w internecie. Wszystkie te portale społecznościowe, Instagram, wszystko daje platformę różnym ludziom do anonimowego wyrażania opinii. To jest również mój problem, biorę wszystko zbyt blisko mojego serca.

Wiecie jak ciężko było mi w grudniu, kiedy cała ta sytuacja z Yuzuru i finałem Grand Prix miała miejsce? Nie pojechałam tam. Wszystko było bardzo proste: Yuzuru, być może, postanowił trochę poeksperymentować. Mieliśmy jedną akredytację trenerską. I Yuzuru zdecydował, że spróbuje pojechać z innym trenerem, ponieważ w tym momencie potrzebował więcej wsparcia w kwestiach technicznych.

Ale czy rozmawiał o tym z Tobą?

– Nie bardzo. I myślę, że dla niego to też był dość trudny moment. Dowiedziałem się, że nie jadę, noc wcześniej – to sprawiło, że ja i drugi trener czuliśmy się dość niekomfortowo. Nie chciałem denerwować i niepokoić Yuzuru, a potem cała ta historia dzieje się z utratą paszportu! I w rezultacie nikogo z Yuzuru nie było.

Równolegle do tego zamieszczałam zdjęcia z moich treningów, aby rozwiać plotki, że byłam gdzieś indziej z innymi zawodniczkami. A ja byłem w domu w Krykiecie, robiłem swoje. I wtedy postanawiam przeczytać komentarze pod moimi postami (zazwyczaj tego nie robię), a tam… „Jak śmiesz zostawić go w spokoju”, „gdzie jesteś”, „jak śmiesz”. A potem przekleństwa. A potem groźby. „Lepiej, żebyś umarł”, „co z ciebie za trener”, „spłoniesz w piekle”. Mój Boże.

Ale ludzie nawet nie wiedzieli, co się naprawdę dzieje. To było straszne. Teraz rozumiem, co czytać w Internecie, a czego nie. Generalnie lepiej nie czytać nic, bo czasem to czysta trucizna, która zatruwa życie. Niektórzy ludzie mają po prostu za dużo wolnego czasu. A ludzie tacy jak Yuzuru, jak Zhenya, jak ja – wszyscy chcemy się wszystkim podobać, staramy się być dobrzy dla wszystkich, ale to niemożliwe.

Komu nie spodobała się twoja fryzura, komuś nie spodobał się twój strój, a komuś nie spodobał się brzeg na twoim skoku. Siedzi sobie człowiek na kanapie i narzeka: o tak, jeszcze nie nauczył się skakać lutzem z właściwej krawędzi. No to wstań z kanapy i sam skocz tego lutza. I naucz kogoś. To wszystko, oczywiście, nie jest zbyt uczciwe.

Czy uczysz swoich chłopaków, jak zachowywać się w Internecie?

– Tak, dużo o tym rozmawiamy. Staram się wyjaśnić, że nie musisz tego wszystkiego czytać. Komuś nie spodobał się Twój krótki program? No cóż, ok. Nie ma potrzeby go czytać. A komuś, przeciwnie, spodoba się ten krótki, ale nie spodoba się program Muzyka za darmo. I co wtedy zrobić? Dlatego radzę im, żeby się przed tym schronili.

Wiesz, kiedy ja jeździłem na łyżwach, nie było Internetu. Ale były media. Wciąż pamiętam poranek po moim występie na Olimpiadzie w Calgary. Następnego ranka gazety przychodziły z nagłówkiem „Orser jest wielki, ale nadal jest przegranym”. To po prostu złamało mi serce. I podobna rzecz dzieje się dzisiaj z sieciami społecznościowymi. Tylko sto razy gorzej.

Może powinniśmy zorganizować jakieś seminaria szkoleniowe dla sportowców? Jak radzić sobie z sieciami społecznościowymi?

– Właśnie zamierzamy zorganizować takie seminarium w najbliższej przyszłości. Ktoś powinien z nimi porozmawiać i wytłumaczyć, że całe twoje przyszłe życie może zależeć od głupoty, którą zamieścisz w Internecie w wieku 14 lat. A Google teraz pamięta wszystko, nie ma już żadnych tajemnic.

My trzymamy nasze stare zdjęcia w pudełkach po butach w garażu i nikt nie może się do nich dostać, a dzisiejsze dzieci mają całe swoje życie na widoku. To dla nich o wiele trudniejsze.

Tweet &

Powiązane tematy: Brian Orser, Ekaterina Kurakova, Evgenia Medvedeva, Javier Fernandez, Yuzuru Hanyu

  1. Joy Blazek mówi:

    Super wywiad z Brianem Orserem . Interesujące i do punktu. Uwielbiam Jasona Browna, więc jestem zachwycony nim . Jego własna istota w programie, doskonałość od palca do palca. Mógłbym go oglądać cały dzień i nigdy się nie nudzić. Oczywiście cała konfiguracja z Brianem Orserem pasuje do niego idealnie. Gratulacje dla wspaniałego trenera dla wszystkich niesamowitych łyżwiarzy, których trenuje i pomaga w ich podróży do wykonywania w najlepszym wydaniu ich możliwości.

    • FS Gossips mówi:

      Chciałbym, aby Jason nadal pracował z Rohene nad choreografią. Myślę, że jego styl i choreo pracują dla Jasona lepiej, a programy okazują się być bardziej unikalne.

  2. Monica Friedlander mówi:

    Niezły wywiad z Brianem. Dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *