Articles

Dlaczego uratowałem dzikiego kociaka-bobota i wychowałem go jak rodzinę

Wkrótce, nie tak dawno temu, miałem bardzo niezwykłego przyjaciela. Spotkaliśmy się na pustyni Mojave w pobliżu błyszczącego miasta Las Vegas, kiedy on był bardzo młody, a ja nie tak młody. I pozostaliśmy bliskimi towarzyszami przez 19 lat. I jak wszyscy przyjaciele muszą to robić, nauczyliśmy się od siebie nawzajem wielu rzeczy.

Tym przyjacielem był kot. Nie był to zwykły kot, ale kotek z dziczy – bobcat, jak takie istoty są nazywane w wielu częściach USA; są to dzikie zwierzęta, nawet gdy schwytane bardzo młode, nie są łatwo udomowione i rzadko robią dobre zwierzęta domowe. Utrzymywanie dzikiego critter jest nielegalne w niektórych stanach; inne mają ścisłe ograniczenia lub wymagają konkretnych zezwoleń na ich żywe posiadłości.

Reklama:

Jedno pytanie nurtowało mnie w związku z moim kumplem. Czy sprawiedliwe jest oswojenie i trzymanie bobcata jako zwierzę domowe? Czy może powinien zostać wypuszczony, zwrócony na wolność, gdy będzie już na tyle silny, by przeżyć samodzielnie? Poważnie rozważyłem wszystkie opcje, zanim zdecydowałem się wychować tego konkretnego kota jako członka mojej rodziny, aby zamieszkał w moim domu, który, tak się złożyło, znajduje się na skraju pustyni Mojave. Nasz rodzinny bobcat (którym się stał) zawsze miałby swobodę przychodzenia i odchodzenia, jak mu się podoba. A potem zdecydować, czy chce wrócić na wolność, czy zostać z nami.

Moje rozważania obejmowały również wiedzę, że genetycznie bobcat jest blisko spokrewniony z kotami domowymi. Czy nasz kot mógłby w końcu zachowywać się jak zwierzę domowe, gdyby zaoferować mu to samo środowisko? Bobkoty są samotnikami, gdy tylko opuszczą opiekę matki. W przeciwieństwie do afrykańskich lwów – takich jak Elsa, uwieczniona na zawsze w filmie Born Free – kocur nie należy do stada, ani nie potrzebuje żadnej grupy, która pomogłaby mu nauczyć się umiejętności przetrwania. A mój kot stracił własną matkę, zanim osiągnął wiek dwóch miesięcy. Czy mógłby pozostać przy życiu na pustyni, która zapewnia tak ograniczoną ilość pożywienia i wody?

Decydujące znaczenie miały alarmujące statystyki dostarczone przez Departament Ochrony Dzikiej Przyrody w Nevadzie. Ponad 10 200 bobków zostało złapanych lub zabitych w roku poprzedzającym znalezienie mojego kociaka. Były one w większości zastrzelone przez myśliwych lub kłusowników nie posiadających zezwoleń i funkcjonujących poza sezonem łowieckim. Począwszy od lat 90-tych, rosnąca klasa średnia w Chinach i Rosji stworzyła popyt na luksusowe futra, z których ulubionym było lśniące i piękne futro bobcata.

Reklama:

I tak zdecydowałem, że powrót tego kota na wolność jest równoznaczny z wyrokiem śmierci. Ale jak ktoś miałby udomowić dzikie stworzenie? Czy byłoby to zadanie niewykonalne, podjęte w ramach starań o jego uratowanie? Zrozumiałam, że każda sytuacja i każde zwierzę jest inne. Koty, podobnie jak ludzie, mają swoje osobowości i funkcjonują na różnych poziomach inteligencji. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, w ciągu zaledwie kilku tygodni odkryłem, że mój kot posiada ponadprzeciętny mózg. Doszedłem do tego wniosku, oceniając jego reakcje na różne sytuacje oraz zdolność uczenia się i reagowania na instrukcje słowne.

Jednym z największych pytań ludzkości było, czy zwierzęta i ludzie mogą się porozumiewać? W 1978 roku miał miejsce słynny eksperyment z Koko, gorylem, i jego osobą, gdzie każdy z nich wydawał się „wiedzieć”, czego chce drugi. Starożytni Grecy mieli specjalną formę komunikacji, którą nazywali „telepatią”, kiedy uważano, że percepcja lub uczucie są przekazywane przez myśl lub uczucie. A Japończycy polegali na wyrażeniu zwanym e-shin, den-shin, czyli wiadomości wysyłanych z jednego umysłu do drugiego poprzez wspólne uczucia. Czy „rozmawiałem” z moim kotem? Nie do końca …

Zapytaj każdego, kto kiedykolwiek był właścicielem kota, a dowiesz się, że te niezwykłe zwierzęta wydają się wyczuwać, kiedy człowiek jest niespokojny, przygnębiony lub nawet chory. A następnie przystąpić do pomocy jak najlepiej jak kot może, z ciepłem i miłością, przytulanie i bliskość.

Reklama:

Mój specjalny przyjaciel i ja podzieliliśmy wiele podczas naszego czasu razem. Wkrótce po tym, jak się poznaliśmy, postanowiłem nazwać go Trooper. Jest to nazwa armii, którą podniosłem podczas moich lat w wojsku. Odnosi się ono do żołnierza (lub kogokolwiek) o szczególnie silnym duchu walki, który pokonuje trudności mimo wszelkich przeciwności. Tak jak robił to Trooper i nauczył mnie to robić. Przed Trooperem nigdy nie posiadałem kota. I tak, wyobrażałem sobie koty jako małe, rozmyte stworzenia, które polowały na ptaki i myszy, woląc nocą buszować po okolicy. Ale zawsze nienawidziłem patrzeć, jak jakiekolwiek zwierzę cierpi, a już na pewno nie kot.

„Nie wiem, czy będziesz żył, czy umrzesz”, powiedziałem mojemu niereagującemu tobołkowi, gdy pędziliśmy przez drzwi szpitala dla zwierząt. „Ale zasługujesz na szansę, a ja zamierzam zobaczyć, że ją dostaniesz”. A potem oboje przystąpiliśmy do recepcjonistki.

Reklama:

„Mam rannego kota,” powiedziałem jej. „Znalazłem go na pustyni w łacie cholli.”

„Tak, panie Johnson” – powiedziała, prowadząc do pokoju badań. „Pańska żona dzwoniła. Doktor Marg za chwilę się z panem zobaczy. Ona jest naszym ekspertem od kotów.” Dziewczyna rzuciła na nas szeroki uśmiech. „I potrafi sprawić, że najbardziej wredny kot się uspokoi, używając tylko swojego głosu.”

I tak zostałem sam na sam z małym kotem z wielkimi łapami. Doktor Marg weszła do pokoju w ciągu kilku minut, okazując się być dużą kobietą, znacznie powyżej pięćdziesiątki. Ale kiedy mówiła, jej głos był miękki, bardzo różnił się od jej męskiego wyglądu.

Reklama:

„Połóż małego kolegę na stole, abyśmy mogli przyjrzeć się uszkodzeniom”, powiedziała. A następnie, jednym delikatnym ruchem, zdjęła moją koszulkę z kota.

„No, teraz” – wykrzyknęła. „Co my tu mamy? Jakie to ciekawe!”

„To kot sąsiada”, powiedziałem. „Może złapany przez kojota. W naszej okolicy nie ma dużych psów, które mogłyby wyrządzić tego rodzaju szkody.”

Reklama:

Lekarz był spokojny, gdy badała naszego pacjenta. „Daję mu zastrzyk jako środek rozluźniający, abyśmy mogli przejść do pracy. Masz szczęście, że nie odzyskał przytomności i nie poszarpał cię na wstążki. Ten kotek nie należy do żadnego z twoich sąsiadów. Nie jest kotem domowym.”

„Więc skąd się wziął?”

„Z pustyni, panie Johnson; tam, gdzie go pan znalazł. To jest kociak bobcata, a nie w pełni dorosły kot domowy. Widzi pan? Jego plamki zaczynają blednąć. Zgaduję, że ma około sześciu tygodni.”

„Kotek! Ale jego uszy nie są spiczaste i … i, cóż, jego ogon wydaje się zbyt długi.”

Reklama:

„Może wyglądać jak pełnoletni kot, ale to tylko młodzieniec” – powiedział dr Marg. „Podobnie jak ludzie, nie wszystkie koty są stworzone tak samo. Niektóre mają duże uszy, inne małe. Mimo to są ludźmi – tak samo jest z bobkotami. Niektóre mają spiczaste uszy, inne mają kępki futra na czubku. Ten konkretny ma lekko zaokrąglone uszy. Jeśli chodzi o ogon, proszę dotknąć tutaj”. Poprowadziła moją dłoń do malutkiego grzbietu kota.

„Poczuj kości,” powiedziała. „Jego ogon powinien kończyć się tutaj, na ostatniej kości, i powinien być znacznie krótszy.”

„Ale czy można go uratować?”

„Och, na pewno. Najpierw musimy zrobić zdjęcia rentgenowskie, aby sprawdzić, czy nie ma złamań i poszukać uszkodzeń wewnętrznych.” Owinęła małego kota w świeżą, białą szmatkę, biorąc go w ramiona. Następnie zwróciła się do mnie. „Rozumie pan, że to dzikie stworzenie. Nigdy nie zaznał ludzkiej uwagi ani miłości …”

Reklama:

„Ale”, przerwałem, „mruczał, gdy niosłem go z pustyni.”

„Nawet lwy górskie mruczą. Koty mruczą pod wpływem stresu lub gdy są zadowolone i czują się komfortowo.” Potem dodała, jakby po namyśle, „On może być hybrydą.”

„Czym?”

„Hybrydą. Raz na jakiś czas dziki kot łączy się z domowym. To rzadkie, ale się zdarza. Muszę ci też powiedzieć, że ta praca może być kosztowna.”

Reklama:

Nie wahałem się ani chwili. „Chcę, żebyś zrobił wszystko, żeby go uratować.”

„Jeśli chcesz, możesz poczekać w moim gabinecie. Niedługo wrócę, żeby wszystko przejrzeć.”

Wróciła za mniej niż piętnaście minut, z notatnikiem schowanym pod pachą. „Wyjdzie z tego bez problemu” – powiedziała. „To twardy kotek – pochodzi od kotów, które przetrwały na tej pustyni wbrew trudnym przeciwnościom losu. Zdjęcia rentgenowskie nie wykazały złamanych kości. Żadnych uszkodzeń narządów, które możemy stwierdzić. Oczyściliśmy rany kłute … powinny się zagoić w ciągu tygodnia. Wstrzykujemy mu teraz płyny i inne leki. Za dwa lub trzy dni będzie wystarczająco silny, by podać szczepionki.”

Przerwała, wpatrując się we mnie w poszukiwaniu reakcji. Przełknęłam, żeby opanować nerwy.

„Pani doktor…” Zawahałem się zadać pytanie, obawiając się odrzucenia. „Czy mogę go zatrzymać?”

Była wyraźnie ciekawa motywu. „Musi pan wiedzieć kilka rzeczy, zanim podejmie pan taką decyzję”. A potem je wymieniła: prawo w Nevadzie, które rządziło dzikimi zwierzętami; ogromna cierpliwość potrzebna do ich wytresowania; fakt, że mogą wrócić na wolność, niezależnie od ludzkiej miłości i opieki.

A potem wyjaśniła: „Zdajesz sobie sprawę, że nie pozostanie słodkim małym kotkiem na zawsze. Przybędzie mu może dwadzieścia lub trzydzieści kilogramów. Jego pazury również urosną i będzie potrzebował wielu rzeczy do drapania. Koci słupek pomoże, ale wkrótce może zacząć drapać twoje meble.”

„Rozumiem,” powiedziałam, chociaż szczegóły stawały się trochę niepokojące.

Ale mimo to powiedziałam, „Uratowałam go. Zamierzam zapłacić, aby go załatać, upewnić się, że będzie miał dużo swobody, aby przyjść lub odejść.”

„Czy masz inne … zwierzęta domowe?” zapytał dr Marg.

„Nie. I nigdy nie byłem zwolennikiem kotów. Ale ten facet jest inny. Chciałabym pozostać w kontakcie z panem i pańskim personelem, informować o naszych postępach.”

„Oczywiście, i dziękuję. Dla nas i medycznie rzecz biorąc, będzie to okazja do badania dzikiego kota, gdy jest on pod naszą opieką. Dla ciebie jest lista tego, czego potrzebujesz dla nowego przybysza: Po pierwsze, znajdź mocną skrzynię do transportu, taką, która może utrzymać, powiedzmy, trzydzieści funtów; nigdy nie używaj kartonu, ponieważ on rozerwie go na strzępy w kilka sekund.”

„OK”, powiedziałem, kiwając głową. „Ale przy okazji, czy masz jakiś pomysł, jak uciekł i znalazł się w kaktusie?”

„Najprawdopodobniej stado kojotów zaatakowało jego rodzinę. Dorosły bobcat może z łatwością pokonać pojedynczego kojota. Ale te brutale zwykle atakują w parach lub w stadzie. Kojoty mają doskonały system polowania. Jeden lub dwa odwrócą uwagę największej ofiary, a potem pozostałe atakują z boku. Wygląda na to, że nasz mały kot został potrząśnięty przez jednego kojota, który chciał go w ten sposób zabić. Ale wtedy napastnik stracił swój kęs – swój uchwyt. Tak więc kot poleciał w chollę. Bez wątpienia kojot czekał, aż jego ofiara się wyłoni, a potem w końcu się poddał. Kojot nie wszedłby dobrowolnie na teren cholli. Wiesz, jak niebezpieczne mogą być te igły i kojoty też.”

„Pewnie, że tak. Można wyciągnąć igły, ale snopy pozostaną i będą sprawiać duży ból.”

Wtedy ustaliliśmy następny dzień na kolejną wizytę i zgodziliśmy się, że powinien zostać wykastrowany podczas kilku dni, kiedy pozostawał pod jej opieką.

Opuszczając weterynarza, wiedziałem, że czeka mnie wielka przygoda. Wychowanie bobcata nie będzie normalnym wyczynem. Ale jadąc do domu, zdałem sobie sprawę z czegoś innego; czegoś znacznie bardziej pilnego. Jak powiem mojej żonie, że właśnie adoptowałem małego bobcata?

„Jak duży będzie?”, moja żona, Chiaki, zapytała z poważnym niepokojem.

„Trochę większy niż kot domowy”, odpowiedziałem.

„Ile to jest trochę?”, zapytała mnie świadomie.

„Może dwa razy tyle”, wyznałem. „Ale”, dodałem, „nie sądzę, że będzie aż tak duży.”

„Och”, powiedziała bez emocji.

Moja żona, która urodziła się w Japonii, nie znała bobkotów. Pomyślała, że to dziwne, że dzikie zwierzę nazywa się „Bob.”

Musiałem wyjaśnić, że „bob” odnosi się do zwykle skróconego ogona tego gatunku. Zauważyłem, że ogon Troopera był dłuższy niż u typowego bobasa, ale nie tak długi jak u kota domowego.

Po chwili ciszy zapytała: „A gdyby kogoś ugryzł?”

„Bobcaty nie atakują ludzi, nawet na wolności. Są bardzo płochliwe. Jak każdy kot, może polować na szczury, myszy, ptaki i króliki. Ale jeśli będziemy go karmić obfitym kocim jedzeniem, może nie będzie musiał polować.”

„Mogę od czasu do czasu przyrządzić mu kurczaka”, zasugerowała z letnim entuzjazmem, „a ja podzielę się rybami, które jem.”

„Jestem pewna, że mu się to spodoba”, odpowiedziałam. „On jest naprawdę bardzo słodki. Wielkie uszy, wielkie stopy i niewyraźna twarz. Lekarz musiał przyciąć jego sierść, aby wyleczyć rany, ale tuż przed zimą znów się zagęści. Mruczy i jest figlarny jak każdy inny kociak. Oczywiście, jest bardzo ciekawski.”

* * *

Jak zacząć udomawiać małego dzikiego kota? W mojej sadze o relacji między człowiekiem a kotem, stało się to moim najciekawszym wyzwaniem.

Po pierwsze, rozważałem środowisko, które mój mały przyjaciel uważał kiedyś za dom, i czego mógł się nauczyć, zanim się spotkaliśmy. Jego matka zapewniłaby mu wszystko, od jedzenia po ciepłą i wygodną jamę dla schronienia. Bobcoty, jak wszystkie koty, są szkolone przez swoje matki w sztuce polowania i łowiectwa, ponieważ jest to droga do ich przyszłego przetrwania. To prawda, że jest to instynkt, z którym koty się rodzą, ale jest on doskonalony do praktycznego wykorzystania przez matkę.

Po długim namyśle doszedłem do wniosku, że matka Troopera została najwyraźniej zabita przez kojoty, zanim miał możliwość nauczenia się czegokolwiek. Gdyby przeżyła atak kojotów, wtedy wróciłaby do poszukiwania swoich młodych. Ale w dniu, w którym znalazłem Troopera, nie widziałem żadnych dowodów na to, żadnych kocich śladów w ziemi, które wskazywałyby na to, że nie była w okolicy. Widziałem za to odciski kojotów, łatwe do rozpoznania po wydłużonych śladach pazurów. Kobot nie zostawiłby takiego odcisku, ponieważ jego pazury są schowane podczas chodzenia. Sen i zabawa prawdopodobnie zajmowały mu większość czasu. Pomyślałem, że ten względny brak wykształcenia może działać na moją korzyść. Nie miał zbyt wiele doświadczenia w życiu „na wolności”. Domyśliłem się, że jego rodzina trenowała lub polowała, kiedy wpadła w zasadzkę stada kojotów. Bez wątpienia jego matka podjęła walkę, aby dać swoim kociętom czas na ucieczkę do bezpiecznej nory. Dowody sugerowały, że tylko Trooper, zrządzeniem losu, przeżył.

Więc, na początku, moja praca wydawała się prosta. Wszystko, co musiałam zrobić, to zapewnić mu jedzenie, bezpieczne, ciepłe miejsce do spania i nadzór podczas zabawy. (Zabawa jest niezbędna dla rozwoju większości zwierząt i zazwyczaj dotyczy rodzeństwa). Chociaż Trooper wymyślił wiele własnych zabaw, które sam lubił, kiedy bawiliśmy się razem, często robiło się trochę nieprzyjemnie. (Wciąż mam małe blizny na rękach, które zostały niechcący spowodowane przez jego ostre pazury i zęby.)

Chi i ja planowaliśmy nałożyć pewne ograniczenia na Troopera, kiedy przebywał w domu, ale nie mogliśmy się zgodzić, jakie to powinny być ograniczenia. Pazury na drewnianych meblach na pewno byłyby zabronione, a wspinanie się na zasłony to też wielkie nie. Wiedzieliśmy, czego można się spodziewać po rozpieszczonym dziecku, ale nie mieliśmy pojęcia, jak zachowa się rozpieszczony kot, zwłaszcza dziki.

Tego pierwszego dnia z Trooperem w domu czytałem przy kuchennym stole, wciąż próbując uspokoić nerwy, podczas gdy moja żona gotowała obiad. Szybkie spojrzenie w kierunku małego bambusowego zagajnika za naszymi przesuwanymi szklanymi drzwiami potwierdziło, że Trooper miał nas pod obserwacją. Łodygi bambusa poruszały się od czasu do czasu, odsłaniając niewyraźną twarz kota, który zerkał na zewnątrz.

W końcu oderwał się od bambusa i ruszył powoli do stawu. Jego uwagę przykuły pływające w nim złote rybki. Jakże dziwny musiał to być dla niego obraz. Nigdy wcześniej nie widział rybek, ani basenu z wodą. W naszej części pustyni od miesięcy nie było deszczu. Jako kociak, wilgoć, której potrzebował, pochodziła z mleka matki i tego, co zjadł.

Trooper kucnął nisko, gdy studiował ryby. Wyciągnął łapę i ostrożnie dotknął powierzchni. Szybko wycofał łapę, zbadał krople wody na swoim futrze, a następnie zlizał je do sucha. Powtórzył eksperyment i ryba zareagowała, rzucając się do przodu i rozbijając powierzchnię z pluskiem.

Co za wspaniałe odkrycie dla kota! Znalazł duże źródło wody, a w nim ciekawe stworzenia do zabawy.

* * *

Minęły kolejne trzy miesiące i przyszedł czas na wizytę u doktor Marg, która miała na celu sprawdzenie Troopera. Po sporych trudach włożenia go do jego podróżnej skrzyni, Chi i ja załadowaliśmy go do samochodu na krótką podróż do szpitala. Ale zanim odpaliłem silnik, moja żona zadała mi dziwne pytanie.

„Czytałeś o wielkim kocie?” zapytała.

„Jakim wielkim kocie?”

„Jest tutaj w porannym Review-Journal. Szybko przeczytałem artykuł, który opowiadał o ośmioletniej dziewczynce donoszącej ojcu, że pod rodzinnym samochodem na podjeździe śpi „duży kotek”. Ojciec wziął córkę za rękę i wyprowadził ją na zewnątrz. Tam zamarł. Na podjeździe, rozkoszując się porannym słońcem, leżał rozciągnięty lew górski. Szybko wrócili do bezpiecznego domu i zadzwonili pod numer 911.

Policjanci, ekipy informacyjne, agenci kontroli zwierząt i przedstawiciele Departamentu Dzikiej Przyrody USA zalali podwórko, aby zobaczyć tego niezwykłego gościa Las Vegas. Lew został uspokojony, zbadany w pobliskim szpitalu dla dzikich zwierząt, a następnie wypuszczony wysoko w zalesionych Górach Spring na zachód od miasta. Lwy górskie, przeważnie młode, które niedawno zostały oddzielone od matek, od czasu do czasu odwiedzają przedmieścia Las Vegas, ale ani kotu, ani ludziom nigdy nie stała się krzywda.

Gdy uruchomiłam samochód, Trooper zaczął warczeć, a jego skrzynia kołysała się, dopóki nie dotarliśmy do szpitala.

Podczas krótkiej podróży myślałam o tym, jak bardzo mi ulżyło, że opiekuję się młodym kobiciem, a nie puma. Mój kotek nadal, przynajmniej tymczasowo, miał rozsądną wagę i rozmiar.

* * *

Pomimo, że z czasem na pewno by urósł, a co za tym idzie, stał się bardziej niebezpieczny we współżyciu, zawsze zachowywałem obraz malutkiego kociaka-bobasa, który utknął w plamie cholli na pustyni Mojave. Trooper pozostał moim przyjacielem, moim towarzyszem, przez ponad 19 lat aż do jego śmierci, i nigdy nie oglądałem się za siebie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *