The Best Over-Ear Headphones for Working Out
Bieganie w dużych, grubych słuchawkach dostaje zły rap.
Na rynku nie brakuje obecnie bezprzewodowych słuchawek dousznych z jakimś wariantem „sport”, „fit” lub „active” w nazwie, które sugerują trwałość i wysoką klasę IPX, ale z nieznanych powodów ich nauszni bracia nie są tak samo brani pod uwagę przez producentów. Nawet w procesie proszenia o wypożyczenie słuchawek w celu napisania tego przewodnika, jedna osoba z działu prasowego wyznała, że mój e-mail „może być pierwszą prośbą o nauszne słuchawki do biegania, jaką kiedykolwiek otrzymaliśmy”.
Ta przeglądarka nie obsługuje elementu wideo.
W rzeczywistości tylko jedna ze słuchawek, które przetestowałem na potrzeby tego przewodnika, została zaprojektowana i wprowadzona na rynek specjalnie do ćwiczeń (i, wyprzedzając siebie, była również jedną z najgorszych).
Moja preferowana forma fitnessu (boks) została zamknięta wraz z każdą inną krytą siłownią na spory kawałek tego roku, a to sprawiło, że zacząłem walić w chodnik wraz z wszystkimi innymi na Brooklynie. Na wszystkich poziomach sprawności fizycznej, to, co znaczna część ludzi również krążyła po Prospect Park miała wspólnego, to duże, grube słuchawki douszne.
Reklama
My, biegacze świata z dużymi słuchawkami, istniejemy. Nie wiem na pewno, czy to pandemia, która wyłania nowych biegaczy z domowników i nudziarzy, czy też firmy audio porzucają piłkę na legalnym rynku. Ale rozważcie niezliczone korzyści płynące z przyłączenia się do Niewyznaniowego Kościoła Słuchu Nausznego:
- Wyraźnie lepsza jakość dźwięku
- Przylegające do ucha
- Rzadko trzeba się martwić o żywotność baterii
- Zwykle trochę tańsze
- Nie można stracić połowy tego w kanale burzowym
Wow, co za bezkonkurencyjna wartość™!!! Poza tym, moje dotychczasowe doświadczenia z wkładkami dousznymi polegają na tym, że te małe gówna nie pasują do moich uszu, albo kropla potu dostaje się między gumową końcówkę a błonę bębenkową, czego życzę tylko moim wrogom.
Reklama
Nie jesteście moimi wrogami. Być może wkrótce będziecie nawet świeżymi konwertytami. Let’s get after it.
Jak wspomniano, dotarłem do wielu producentów dla tego przewodnika, z pełnym ujawnieniem, że będę umieszczał to, co było pozornie nie-fitness słuchawek przez test tortur z biegów na odległość. Niektórzy, co zrozumiałe, odmówili. Skończyło się na następujących modelach:
Reklama
- Skullcandy Crusher Evo ($200)
- Audeze Mobius ($400)
- JVC HA-S35BT-.B ($50)
- Jabra Elite 85h ($250)
- Sennheiser HD 450BT ($150)
- Edifier W860NB ($80)
- UA Sport Wireless Train ($200)
Dałem każdemu z nich tydzień na przetestowanie dźwięku, dopasowanie, trwałość i funkcjonalność. Pojawiło się też kilka nieoczekiwanych i niefortunnych motywów, takich jak bezsensowne rozmieszczenie przycisków, niepotrzebne próby integracji cyfrowych asystentów i ponaglenia do pobrania samodzielnej aplikacji. Proszę, przestańcie to robić. To jest do bani.
Reklama
Głównie testowałem je do biegania, ale prawdopodobnie sprawdzą się równie dobrze w lekkiej aktywności aerobowej, kalistenice lub podnoszeniu ciężarów. Sprinty lub inne gwałtowne treningi są czymś w rodzaju „crapshoot” ze słuchawkami każdego rodzaju (z mojego doświadczenia).
Najlepiej brzmiące słuchawki nauszne
Reklama
Jedną z największych radości biegania w pełnowymiarowych słuchawkach jest możliwość zanurzenia się w świetnej playliście. Wpadasz w wir wydarzeń i nie zdając sobie z tego sprawy kończysz pętlę, albo wielki refren przebija się i daje Ci ten przypływ energii, by pobić swój PR.
Bez wątpienia, kosztujące 400 dolarów słuchawki Mobius firmy Audeze są najlepsze pod względem jakości dźwięku. Naprawdę nie mogę podkreślić, że pomimo tego, że są osiem (8!!) razy droższe niż 50-dolarowa oferta JVC, czystość jaką zapewniają jest co najmniej osiem razy lepsza – to szczególne porównanie jest jednak bardziej niż trochę niesprawiedliwe. Planarne przetworniki magnetyczne w Mobiusach mają tak niesamowitą definicję, że w przypadku niektórych utworów słyszałem części aranżacji, których wcześniej nie dostrzegałem. Nazwijcie mnie szalonym, ale w porównaniu nie tylko z innymi słuchawkami z tej grupy, ale ze wszystkimi innymi, których używałem w życiu, Mobiusy wydawały się mieć szerszy obraz stereo (jak to osiągnięto, nie mam pojęcia). Brzmią pięknie, a założenie ich na głowę było jak ponowne słuchanie niektórych z moich ulubionych utworów po raz pierwszy.
Reklama
To powiedziawszy, nie powinno być zaskoczeniem, że Mobius jest dość cholernie daleko od tego, co można by uznać za słuchawki dla biegaczy. Zostały one zaprojektowane głównie z myślą o grach i w swojej marketingowej argumentacji mocno opierają się na zdolności do odtwarzania przestrzeni 3D po podłączeniu do komputera przez USB. Są one wyposażone w (na szczęście) odłączany mikrofon. Muszle słuchawkowe, które będą bardziej zużyte na drodze niż podczas gry w CoD, mogą być wymienione bez konieczności demontażu lub wyrzucania tych drogich puszek.
Jeśli to ma dla Ciebie znaczenie, są to również największe i najgrubsze z dużych, grubych słuchawek, ważące około 350 gramów. Mobius ma też najgorszy czas pracy na baterii i najwyższą cenę. Niestety, dla zdecydowanej większości ludzi – tj. tych, którzy nie znajdują się w środku diagramu Venna „biegacze/gracze” – te po prostu nie są rozsądnym wyborem.
Reklama
Podczas gdy Audeze wysunęło się daleko do przodu w jakości dźwięku, a JVC pozostało daleko, daleko w tyle, Jabra, Sennheiser i Skullcandy były mniej więcej porównywalne. (Uważam, że oferta JBL i Edifier jest nieco papierowa i cienka, dźwiękowo rzecz biorąc.)
Zwycięzca: Audeze Mobius
Ogłoszenie
Najwygodniejsze słuchawki nauszne
Reklama
W przeważającej części, para nauszników i regulowany pałąk to trudne założenie projektowe do zepsucia, choć warto wspomnieć, że podczas gdy większość z nich może się złożyć w celu łatwiejszego podróżowania, oferty Audeze i JVC nie.
Odkryłem, że nauszniki w Sennheiser ocierają się o moje skronie. Spędziłem trochę czasu nosząc je wokół domu i chodzenia do zakupu artykułów spożywczych, aby potwierdzić, że nie było to coś dziwnego o mojej kadencji biegania i, niestety, nie. Przyznaję, że może to być tylko kwestia osobista i mogą być idealne dopasowanie dla kogoś innego.
Reklama
Obiektywnie, jednak, UA Wireless Sport Train firmy JBL nie dostarcza tego, co obiecuje. Nauszniki, zamiast wyrównywać się z pałąkiem i być równoległe do siebie, są pochylone do przodu pod kątem około 10 stopni. Nie jestem pewien, co to ma na celu, ale sprawia to, że słuchawki są słabo dopasowane i niewygodne. Jest jednak jeszcze gorzej. Wireless Sport Train – które, przypomnę, są jedynymi słuchawkami na tej liście przeznaczonymi specjalnie do fitnessu – mogą pochwalić się „szybkoschnącą tkaniną” zaprojektowaną przez Under Armour dla swoich nauszników. Sześć godzin po powrocie do domu po biegu na 5K, muszle słuchawek Wireless Sport Train były nadal zauważalnie mokre. (Każda inna para testowanych słuchawek miała muszle wyłożone jakąś formą sztucznej skóry, która wysychała niemal natychmiast).
W każdym razie, wszystkie inne słuchawki były całkiem wygodne i zdolne do wytrzymania treningu – nawet te JVC, które pomimo tego, że brzmiały źle, wyglądały źle i były tanie, zdołały utrzymać się na mojej głowie bez powodowania dyskomfortu.
Reklama
Skullcandy’s Crusher Evo nieznacznie wyprzedziły te dla mnie, ale to może szczerze mówiąc sprowadzić się do Twoich własnych preferencji. Przebieg może być różny, ale nie zauważyłem, żeby się przetarły lub zsunęły, a schły na tyle szybko, że mogłem przejść od razu z treningu do codziennego użytkowania bez problemu.
Zwycięzca: Skullcandy Crusher Evo
Reklama
Najlepiej zaprojektowane słuchawki Over-Ear Headphones
Reklama
Wielokrotnie ustaliliśmy, że słuchawki w tej recenzji są fizycznie większe niż większość typowych produktów audio running, co teoretycznie daje producentom więcej miejsca na upchanie funkcji i bajerów. Mam nadzieję, że dobrze się bawili, tworząc gorszy produkt!
Faktem jest, że słuchawki bezprzewodowe muszą robić tylko kilka rzeczy: włączać się i wyłączać, zwiększać lub zmniejszać głośność, wstrzymywać odtwarzanie, i może, może pomijać utwory do przodu lub do tyłu. Wszystko inne jest nie tylko zbędne, ale podczas wymagających zadań (na myśl przychodzi mi bieganie) powoduje dezorientację. Wyczuwam sześć przycisków… trzeci od dołu to chyba głośność? Nie. Miej dokładnie tyle przycisków, ile potrzeba. Niech będą ergonomicznie sensowne. To wszystko, czego potrzebujesz. Słuchawki zostały wynalezione 110 lat temu, jak to możliwe, że wciąż się z tym zmagamy?
Reklama
Jabra, marka, którą generalnie uwielbiam, traci punkty za poślizg na dwóch frontach. Po pierwsze, nie ma przełącznika on/off. W ogóle. Zgodnie z dokumentacją (której trzeba szukać na stronie internetowej Jabra i która nie znajduje się nigdzie w opakowaniu), słuchawki 85h włączają się po obróceniu nauszników do środka. Jest to kłopotliwe, ale nie stanowi problemu. Gorzej jednak, że przycisk pauzy został zastąpiony przez czujnik w pałąku, który wykrywa, kiedy użytkownik zdejmuje zestaw 85h z głowy. Zazwyczaj zmniejszam głośność i zsuwam jedną wkładkę douszną, jeśli muszę coś usłyszeć podczas biegu – co w wielu przypadkach i tak uruchamiało czujnik w opasce. (Po czym musiałem sztucznie szarpnąć za opaskę, aby oszukać go, że zakładam słuchawki z powrotem, mimo że nigdy nie opuściły mojej czaszki).
Edifier podjął również próbę nadmiernego skomplikowania rzeczy, łącząc głośność, wyszukiwanie ścieżek oraz odtwarzanie/pauzę w dziwnej, dotykowej powierzchni kontrolnej z boku prawej słuchawki. Większość czynności wymaga od użytkownika stuknięcia palcem w środek prawej nausznicy, a następnie przesunięcia go w określonym kierunku (play/pauza to podwójne stuknięcie bez przesuwania). Zgodnie z instrukcją, przesuwanie „powoli w górę” zwiększa głośność, podczas gdy przesuwanie „szybko w lewo” powoduje przejście do poprzedniego utworu. Nie ma osobnej funkcji dla szybkich gestów w górę i w dół, ani wolnych w bok. W połowie przypadków zdawało się to w ogóle nie rejestrować.
Reklama
Skullcandy udało się to zrobić dobrze. Na jednym uchu znajduje się przycisk zasilania, który odstaje kilka milimetrów od zewnętrznej obudowy, jest jaskrawo pomarańczowy, aby ułatwić orientację lewo/prawo podczas zakładania słuchawek, i znajduje się dokładnie tam, gdzie mógłby wylądować ludzki kciuk, gdy chwyci się go od dołu. Przemyślany projekt, wyobraź to sobie! Drugie ucho ma tylko przyciski zwiększania i zmniejszania głośności (długie naciśnięcie jednego z nich służy do wyszukiwania do przodu lub do tyłu), a także play/pause na samym środku. Nigdy nie straciłem ani sekundy na zastanawianie się, co nacisnąłem podczas biegu, ani czy udało mi się wyłączyć słuchawki po jego zakończeniu.
Zwycięzca: Skullcandy Crusher Evo
Reklama
Overall Pick
Też nie mogę w to uwierzyć, ale trafia do Skullcandy. Kojarzyłem tę markę z zabawnymi wkładkami dousznymi z początku lat 2000, ale do diabła, Crusher Evo to dobrze zaprojektowane słuchawki, które plasują się w samym środku spektrum cenowego i mają imponujący, 40-godzinny czas pracy na baterii. Nie integruje się z Siri. Nie wymaga pieprzonej aplikacji (chociaż, Boże dopomóż mi, taka istnieje). Po prostu produkuje bardzo przyzwoity dźwięk, w bardzo przyzwoitej cenie, przez bardzo długi czas.
Reklama
Nie są one przeznaczone do biegania, ale podobnie jak w przypadku Mobiusa, łatwo wymienialne nauszniki powinny przedłużyć żywotność tych facetów, jeśli pocisz się na nich codziennie i (czyszczenie ich rzadziej niż to).
Przyznać trzeba, że funkcja „sensorycznych basów” jest niedorzeczna – nie jest to podbicie basów, a bardziej pakiet dudnień dla twojej istoty szarej – ale jest też całkowicie opcjonalna. I cholera, przełącznik suwakowy dla niej jest cudownie gładki w dotyku. Nigdy konsekwentnie nie wyszedłem ponad to, co dokumentacja opisuje jako ustawienie „mellow”, a nawet wtedy tylko dla pewnych rodzajów muzyki, które korzystają z subwooferowego kopa. W przeciwieństwie do innych wzmacniaczy basu, ten nie wydaje się dodawać nieznośnej ilości zniekształceń.
Reklama
Marketing Crusher Evo nie zawiera żadnych roszczeń dotyczących wodoodporności, które mogłem znaleźć, więc deszczowy lub śnieżny jogging może nie być idealny, jeśli lubisz tego rodzaju rzeczy. Ja nie jestem, ale mogę potwierdzić, że przetrwają na bieżni po prostu dobrze.
Wcześniejsza wersja odnosiła się do jednego z pretendentów jako Harman Wireless Sport Train. Choć Harman jest właścicielem firmy JBL, która produkuje te słuchawki, ich właściwa nazwa to UA Wireless Sport Train.
Reklama
Senior reporter. Tech + praca /// [email protected] Keybase: keybase.io/bryangm Securedrop: http://gmg7jl25ony5g7ws.onion/