Articles

Upadek Detroit

Pytanie za miliard dolarów: Co się stało z Detroit? Kiedy w lipcu amerykańskie miasto ogłosiło rekordowe bankructwo o wartości 18 miliardów dolarów, Amerykanie patrzyli z podziwem. Teraz pracownicy miejscy zastanawiają się, jak przetrwać bez emerytury, a obowiązki burmistrza przejmuje zarządca kryzysowy. Ale upadek Detroit nie nastąpił z dnia na dzień.

W czasach swojej świetności, około 55 lat temu, Detroit było siedzibą giganta motoryzacyjnego General Motors. Miasto rozrosło się do prawie 2 milionów mieszkańców – piątego co do wielkości w Ameryce. Dziś GM i Detroit są bankrutami. Liczba mieszkańców spadła do 700 000, a stopa bezrobocia jest najwyższa (ponad 16 procent) w każdym większym amerykańskim mieście.

Patrząc wstecz, exodus i upadek miasta rozpoczął się w latach 60-tych, kiedy to boom budowlany wypchnął ludzi na przedmieścia. Jeśli dobrze pamiętam moją socjologię w college’u, była to strefa przejściowa; jedna grupa etniczna (biali) wyprowadziła się, a inna (czarni Amerykanie) wprowadziła się. Exodus z Detroit przyspieszył w 1967 r. po zamieszkach na tle rasowym.

Do lat 70. firmy samochodowe zaczęły przenosić fabryki do stanów, w których nie wymaga się od członków związków płacenia związkowi opłaty agencyjnej. Od 1979 do 2008 r. liczba członków United Automobile Workers spadła z 1,5 mln do nieco ponad 300 000; pracownicy w stanach, w których obowiązuje prawo do pracy, zdecydowali się nie wstępować do związku, a firmy samochodowe zastąpiły siłę roboczą kapitałem. Według Reutersa, członkostwo w związkach zawodowych waha się obecnie na poziomie 100 000.

Liberalne korzyści dla pracowników i produkt, którego jakość spadała, przyczyniły się do upadku GM i Detroit. Podczas kryzysu finansowego w 2008 roku, przeciętny pracownik auto unii był opłacany 74 dolarów na godzinę z zasiłkami (CNBC), 31 dolarów bez. Dla porównania, przeciętny pracownik Toyoty otrzymywał wynagrodzenie 47 dolarów za godzinę z dodatkami. W Detroit na każdy 1 dolar pensji przypadało 1,08 dolara świadczeń. Problem potęgowała jeszcze hojność rządu. Przed bankructwem na 1000 mieszkańców przypadało 18 pracowników miejskich, podczas gdy średnia krajowa w dużych miastach wynosiła od 5 do 10 na 1000 pracowników.

Demografia również odegrała rolę.

  • Wykształcenie średnie wynosi 77 procent, podczas gdy średnia krajowa to 88 procent.
  • Stopień ukończenia czteroletnich studiów wynosi 13 procent w porównaniu do ponad 30 procent w całym kraju.
  • Około 40 procent gospodarstw domowych znajduje się poniżej poziomu ubóstwa (15-16 procent w całym kraju)
  • Detroit jest hodowlą ubóstwa. Blisko połowa dzieci rodzi się samotnym matkom, a wskaźnik ubóstwa wśród dzieci jest bliski 60 procent.

Nie trzeba być dyrektorem finansowym, aby dostrzec, że te liczby są nie do przyjęcia i są głównym katalizatorem w malejącej bazie podatkowej i braku przychodów miasta. Przy 18 mld dolarów długu (z czego 11 mld to zobowiązania emerytalne) Detroit jest największą amerykańską gminą, która ogłosiła upadłość. Poprzednio było to Jefferson County w Alabamie z 4 miliardami dolarów.

Na jesieni ubiegłego roku prezydent Obama stwierdził: „Nie chcieliśmy rzucić ręcznika i nic nie robić. Nie pozwoliliśmy, aby Detroit zbankrutowało. Postawiliśmy na amerykańskich pracowników i amerykańską pomysłowość, a trzy lata później, ten zakład opłaca się w wielkim stylu.”

Oops. Patrząc na zwiększone bazy socjalne i podobne sytuacje w wielu innych miastach i stanach w całej Ameryce, podejrzewam, że czeka nas więcej bankructw. Czy słuchasz, Kalifornio?

W przyszłym tygodniu: Co inne amerykańskie gminy mogą zrobić, aby uniknąć pułapki Detroit.

John Tommasi jest starszym wykładowcą ekonomii na Uniwersytecie Bentley.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *