Articles

Eros i Thanatos: Freud’s two fundamental drives

Jeśli tworzenie wyższych jedności dla Freuda jest wynikiem Erosa, a Eros jest nieodłącznie związany z życiem, możemy zinterpretować kondycję nieorganicznego świata fizycznego jako stan całkowitego rozpuszczenia. Świat jest, mówiąc po kantowsku, czysto wieloraki (mannigfaltig), pozbawiony jedności.

Spełnieniem zasady przyjemności jest śmierć, podczas gdy Eros ją drażni, dodaje napięcia. Wydaje się, że każdy organizm ma ograniczoną zdolność znoszenia tej irytacji, dopóki nie musi jej ponownie skierować na zewnątrz, „przekazać dalej”, co w gruncie rzeczy utrwala Erosa i przezwycięża narcyzm (por. On Narcissism: An Introduction, s. 2940; Introductory Lectures, s. 3466). Przyjrzymy się bliżej temu procesowi później, ale oznacza to, że zasadę przyjemności należy rozumieć nie tylko w odniesieniu do popędu śmierci, ale że pełni ona również funkcję utrwalania Erosa. Gdybyśmy mieli nieograniczoną zdolność do utrzymywania napięcia, gdyby narcyzm nigdy nie osiągnął swojego limitu, nigdy nie odczuwalibyśmy potrzeby poszukiwania obiektów, w których moglibyśmy zaszczepić naszą energię libidalną, nigdy nie odczuwalibyśmy potrzeby zjednoczenia się z innymi istotami. Jednocześnie to właśnie za sprawą Erosa jesteśmy nieustannie rozdrażnieni od wewnątrz (por. Drives and their Vicissitudes, s. 2958). Oznacza to, że w jednostce stale narasta napięcie, które po osiągnięciu granicy zostaje skierowane na zewnątrz, zgodnie z zasadą przyjemności. Tymczasem ta ostatnia nigdy nie zdoła osiągnąć celu, jakim jest zerowe napięcie (stan nieorganiczny), z powodu presji Erosa.

Wszystko to oznacza, że Eros z natury należy do życia, a ten aspekt aż prosi się o interpretację. Freud wywodzi przecież popęd śmierci ze stałości kosmologicznej (ciągłości praw fizycznych) i mógł się obawiać, że kosmologiczna interpretacja Erosa zmusi go do poglądu teologicznego. W końcu, jeśli Eros „uruchamia się”, gdy komórka zostaje wzięta jako przedmiot przez inny byt, czyż nie przypomina nam to historii z Księgi Rodzaju, gdzie Bóg wziął wszechświat jako swój przedmiot stworzenia? Jednak to powiązanie może nie być konieczne. W drugim rozdziale Samolubnego genu Dawkins przenosi darwinowskie „przetrwanie najlepiej przystosowanych” do „bardziej ogólnego prawa przetrwania stabilnych” (The Selfish Gene, s. 12). Tendencja do stabilności nie jest wprawdzie całkiem taka sama jak tendencja Erosa do wyższych jedności, ale zdecydowanie dzielą one bliskie podobieństwo. W tym sensie widzimy, że kosmologiczna interpretacja powstawania złożoności, w tym życia, nie musi być sprzeczna z naukowym sposobem myślenia. W końcu możemy zadać sobie pytanie, czy planety, gwiazdy i czarne dziury powinny być uważane za wyższe jedności, czy tylko istoty żywe (organizmy) mogą do tego pretendować. Jeśli to pierwsze, to mamy do czynienia z kosmologiczną interpretacją Erosa, jeśli to drugie, to jest to interpretacja „witalistyczna”. Biorąc pod uwagę, że dla Freuda świat nieorganiczny jest światem rozpadu, należałoby raczej przypisać mu interpretację „witalistyczną”, w której Eros zarezerwowany jest wyłącznie dla życia.

Na razie możemy tak podsumować dynamikę Erosa i Thanatosa: Każda żywa istota ma wrodzoną skłonność do autodestrukcji, rozpadu własnej jedności. Jednak już od momentu poczęcia energia libidalna jest do niej wstrzykiwana z zewnątrz, aż do osiągnięcia pewnego poziomu, na którym, dzięki zasadzie przyjemności, żywa istota odczuwa potrzebę skierowania swojego libido na zewnątrz, używając innej żywej istoty jako obiektu i przekazując jej swoją energię libidalną. W ten sposób tendencja obiektu do autodestrukcji zostaje zneutralizowana. To wszystko jest bardzo abstrakcyjne i zrozumiemy to lepiej, gdy będziemy nieco bardziej konkretni.

Nauka miłości

Aby to zrobić, nie musimy nawet zbytnio się zmieniać, wystarczy, że przypomnimy sobie, że Eros jest Bogiem miłości. Oczywiście, w odniesieniu do tego, co opracowaliśmy powyżej, nie możemy zapomnieć, że oba te podstawowe popędy są bezosobowe i działają przeważnie bez naszej świadomości, ale przecież, jak mówi sam Freud, ich wzajemne oddziaływanie można zaobserwować we wszystkich zjawiskach życia. W sumie, choć Eros jest tą siłą, która nieustannie tworzy wyższe jedności, to jednak pierwszorzędnymi przykładami tego procesu są miłość i seksualność.

W kontekście roli miłości w naszym rozwoju osobowym można zauważyć, że kochać uczymy się bardzo późno, a kochać chcemy już w niemowlęctwie. W końcu to właśnie poczucie, że jesteśmy godni miłości, że ktoś troszczy się o nasze przetrwanie, neutralizuje popęd śmierci, gdyż nasze skłonności samobójcze często łączą się z poczuciem bycia niekochanym. Bierność bycia kochanym (Geliebtwerden) przez naszych rodziców i otoczenie, które troszczy się o nas i zapewnia nam bezpieczeństwo, poprzedza aktywność „odwdzięczania się” i musi nastąpić pewien rozwój, zanim będziemy w stanie dzielić się naszą miłością z innymi podmiotami lub przedmiotami, kiedy nauczymy się aktywnej kateksji. W teorii freudowskiej nie jest to rozumiane jako proste przejście od bierności do aktywności, a ekonomiczna interpretacja, o której wspomnieliśmy powyżej, mówiąca o tym, że nasza zdolność libidinalna po prostu osiąga swój limit, jest w jakiś sposób niewystarczająca do opisania naszego osobistego rozwoju. Kiedy zaczynamy kochać na własną rękę, to raczej części naszego ciała stają się obiektem naszej uwagi (autoerotyzm), tak że najpierw rozwijamy „czyste przyjemnościowe ego” (Lustich), podczas gdy na świat zewnętrzny rzutujemy niezadowolenie (Civilisation and its Discontents, s. 4467).

Co powoduje tę zmianę? O ile w łonie matki jesteśmy nieustannie kochani, gdzie wszystkie nasze pragnienia są zaspokajane, o tyle po urodzeniu procesy te są obwarowane pewnymi warunkami. Na przykład, dziecko musi wołać do piersi matki, aby zaspokoić swoją potrzebę głodu. Zaspokojenie jest teraz zależne od obiektów zewnętrznych, a my zaczynamy kochać własne ciało, aby to zrekompensować, jako sposób na bycie kochanym bez zależności od innych. W ten sposób zaczynamy kochać, aby zaspokoić naszą potrzebę bycia kochanym; nazywa się to narcyzmem wtórnym. To ponownie potwierdza, że bierność bycia kochanym poprzedza aktywność kochania, lub, innymi słowy, że Eros przychodzi do nas najpierw z zewnątrz.

Aby naprawdę potwierdzić ten ostatni aspekt, możemy przyjrzeć się bliżej naszemu pierwszemu „spotkaniu” z Erosem, które ma miejsce w łonie matki. W relacji matki do embrionu można by powiedzieć, że embrion jest nieustannie kochany przez matkę, dzięki czemu jego popęd śmierci zostaje zneutralizowany, a on sam nadal rośnie. Tymczasem odżywiające się ciało matki bierze embrion za swój przedmiot i jest zainteresowane jego przeżyciem, w akcie czysto aktywnej miłości. Sam embrion jest całkowicie narcystyczny w tym sensie, że czuje się w pełni usatysfakcjonowany w swojej czystej pasywności. Dopiero po urodzeniu, które Freud opisuje jako doświadczenie traumatyczne i jako pierwotne doświadczenie strachu (Angst) (por. przypis w Interpretacji snów, str. 856; Wykłady wprowadzające, str. 3445), ta absolutna pasywność zostaje zakłócona. Jak już wspomnieliśmy, pierś matki nie jest tak bezwarunkowo dostępna jak łono matki, musi być przywołana przez płacz. Rozwój ten jest zaawansowany, gdy dziecko uczy się, że warunki bycia kochanym są związane z pewnymi regułami, a więc musi zachowywać się w określony sposób, aby zadowolić rodziców i poddać się ich zakazom (na przykład zakazowi kazirodztwa, o którym za chwilę).

Zaparcie i definicja „popędu”

Aspekt zahamowania prowadzi nas do centralnego punktu teorii popędów, a mianowicie do tego, że zarówno Eros, jak i Thanatos muszą zostać wyparte. Wypieranie ma miejsce zawsze wtedy, gdy bezpośrednia droga do zaspokojenia jest w jakiś sposób zablokowana i musimy znaleźć inne sposoby na rozładowanie napięcia, które się w nas nagromadziło. Tutaj w grę wchodzi cała aktywność nieświadomości: wypieranie, tłumienie, maskowanie, zagęszczanie. Bezpośrednim zaspokojeniem popędu śmierci, który dąży do zniesienia jedności, byłaby natychmiastowa autodestrukcja organizmu. Ponieważ jest to podstawowy popęd, który ma swoje źródło w nas samych, nigdy nie możemy się go pozbyć. Oznacza to, że organizm musi znaleźć inne sposoby na to, by nie szkodzić, a jednocześnie w jakiś sposób zaspokoić popęd śmierci. Ale z Erosem, czyli popędem, który pragnie tworzenia wyższych jedności, sprawa nie jest tak jasna. Przecież nie zaspokajamy Erosa bezpośrednio, gdy tworzymy związki seksualne, rodziny, społeczeństwa? W jaki sposób możemy powiedzieć, że Eros musi być wypierany i hamowany?

Wszystko sprowadza się do definicji popędu. Freud zakłada, że popędy są w gruncie rzeczy konserwatywne, że mają potrzebę przywrócenia poprzedniego stanu (por. Poza zasadą przyjemności, s. 3740; Ego i id, s. 3974; Cywilizacja i jej niezadowolenie, s. 4509). W tym sensie oparcie fundamentalnego rozwoju życia i kultury na popędach stoi w sprzeczności z teoriami, które budują na woli jako pozytywnym i często niewytłumaczalnym dążeniu ku przyszłości. Freud zaprzecza istnieniu takiej siły twórczej. Tak czy inaczej, definicja ta dość gładko współgra z popędem śmierci. Jeśli w popędzie śmierci chodzi o przywrócenie stanu nieorganicznego poprzez zniesienie wszelkich jedności, to rzeczywiście można dostrzec, że jest on konceptualizowany jako powrót, jako powtórzenie. Popęd śmierci pojawia się, gdy pierwotny stan nieorganiczny zostaje w jakiś sposób zakłócony przez genezę życia, a cała intencja polega na przywróceniu tego stanu, na powtórzeniu go.

Jeśli jednak Eros jest popędem podstawowym, to element powtórzenia musi się do niego odnosić. Jak widzieliśmy powyżej, nie jest to intuicyjne, gdyż Eros jest przecież siłą produktywną; wyższe jedności, które tworzy, są rzeczywiście nowe. Zanim zajmiemy się tym problemem, zauważmy, że jeśli Eros jest popędem – a Freud upiera się przy tym – to będziemy musieli założyć dwie formy powtórzenia, po jednej dla każdego z fundamentalnych popędów, i możemy założyć, że jedna z nich będzie powtórzeniem produktywnym, odnoszącym się do Erosa tworzącego wyższe jedności, a jedna z nich będzie destrukcyjna, odnosząca się do Thanatosa niszczącego te jedności i zbliżającego się do stanu nieorganicznego.

Wiemy już, co Thanatos chce powtarzać, i wiemy, jak to robi – wykorzystując zasadę przyjemności do ciągłego zmniejszania irytacji. Jeśli zapytamy o to samo w odniesieniu do Erosa, musimy zauważyć, że wydaje się, iż Freudowi również nigdy nie udało się rozwiązać tego problemu (por. przypis w Civilisation and its Discontents, s. 4509). Widzimy, dlaczego jest to problematyczne: jeśli Eros jest siłą, która na stałe tworzy wyższe jedności, to w jaki sposób można go naprawdę rozumieć jako powtórzenie? Jaki stan chce Eros przywrócić? Wydaje się on raczej zorientowany na przyszłość, a nie na stan pierwotny. Mimo to Freud nalegał na rozumienie Erosa jako popędu (a nie jako jakiejś pozytywnej siły) i wyraźnie stawia pytanie o jego powtórzenie blisko zakończenia Poza zasadą przyjemności. Zamiast odpowiedzieć na nie wprost, robi unik i odwołuje się do mitu, który Arystofanes wyczarowuje w Sympozjum Platona. Jest to słynny mit o tym, że na początku stworzenia wszyscy ludzie byli podwójnymi istotami z dwiema głowami, czterema rękami, czterema nogami i dwoma genitaliami, które zostały następnie rozcięte przez Zeusa i które następnie zapragnęły się ze sobą połączyć. Jeśli więc rzeczywiście zostaliśmy początkowo stworzeni jako istoty podwójne, to dążenie do połączenia się z ukochaną osobą jest rzeczywiście „konserwatywne”, ponieważ pragnie przywrócenia stanu z przeszłości. Ale to raczej nie jest tak, że Freud chciał nam sprzedać ideę bratnich dusz, a fragmenty, które następują po powtórzeniu mitu (i inne, w których próbuje odpowiedzieć na ten problem) są dość niejasne.

Po powtórzeniu mitu Arystofanesa, Freud pyta: „Czy mamy podążyć za wskazówką udzieloną nam przez poetę-filozofa i zaryzykować hipotezę, że żywa substancja w momencie powstania została rozerwana na małe cząstki, które od tego czasu starają się ponownie połączyć poprzez popędy seksualne?” (Beyond the Pleasure Principle, s. 3759). Przed udzieleniem odpowiedzi na to pytanie Freud porzuca swoje spekulacje, i możemy zrozumieć, dlaczego to robi w świetle odpowiedzi, jaką zdaje się sugerować jego pytanie. Wydaje się, że Freud również nie był do końca pewien całej sprawy. W innym miejscu Freud proponuje, że tym, co Eros chce przywrócić (powtórzyć), jest pierwotny narcyzm przy piersi matki, która jest „pierwszym obiektem popędu seksualnego” (Introductory Lectures, s. 3385), gdzie popędy ego i popędy seksualne nie są jeszcze zróżnicowane, gdzie wszystkie pragnienia zostają zaspokojone (por. tamże). Ale, jak sam przyznaje, pierś nie zawsze jest w zasięgu ręki, a dziecko już odczuwa niezadowolenie.

Możemy więc czuć się skłonni do tego, by wyjść nieco poza Freuda, próbując przemyśleć to, co w jego tekstach jest tylko implikowane. W końcu, jeśli Thanatos zamierza powtórzyć swój pierwotny stan nieorganiczny, dlaczego Eros nie miałby dążyć do powtórzenia swojego pierwotnego stanu, a mianowicie miejsca, w którym indywidualna istota została po raz pierwszy „zaszczepiona” Erosem – swojego poczęcia, gdzie po raz pierwszy „pojawiła się” w łonie matki? Freud często mówi o łonie matki jako o miejscu pierwotnego narcyzmu, o stanie, który chcemy powtórzyć kładąc się co wieczór spać (por. Wykłady wstępne, s. 3190). W przeciwieństwie do sytuacji z piersi matki, która nie zawsze jest dostępna dla dziecka, w łonie matki nie ma warunkowości ani braku, a wszystkie podstawowe pragnienia są doskonale zaspokojone (oczywiście nie zawsze może to być empirycznie prawdziwe). Jeśli Eros jest popędem, a będąc popędem, pragnie przywrócić stan z przeszłości, a ponadto Eros jest popędem, który pragnie tworzenia wyższych jedności, to dlaczego nie miałby pragnąć pierwszej wyższej jedności, której doświadczył jako żywa istota ludzka, wyższej jedności, w której był doskonale zaspokojony, kochany bezwarunkowo, czyli w łonie matki?

Pierwszą rzeczą, na którą należy tu zwrócić uwagę, jest to, że odpowiada to nie tylko na pytanie, dlaczego Eros ma być rozumiany jako popęd, ale także dlaczego koniecznie musi zostać wyparty. Powrót do łona matki jest przecież fizycznie niemożliwy, a jeśli pragnienie to ma zostać zaspokojone, trzeba znaleźć takie odstępstwa, które zaoferują mu godną alternatywę, podobną satysfakcję. Widzimy to w odniesieniu do części teorii Freuda, która do dziś wprawia czytelników w zakłopotanie, a mianowicie kompleksu Edypa i seksualnego pożądania syna do matki. Samo w sobie pragnienie to pozostaje zagadką, zwłaszcza że Freud zakłada pierwotną biseksualność wszystkich ludzi, w świetle której równie prawdopodobne byłoby pożądanie ojca przez syna. Jeśli, z drugiej strony, pierwotnym pragnieniem libidinalnym jest powrót do łona matki, to możemy rozumieć seksualne pragnienie matki jako już wypartą wersję tego pragnienia: kazirodztwo jako alternatywny sposób wejścia do łona (To zmieniłoby również interpretację kompleksu Edypa dla dziewczynki, która, jak twierdzi Freud, pragnie ojca i chce mieć dla niego dziecko. Nie będziemy tu śledzić implikacji, ale pytanie jest trafne). Już w tym przemieszczeniu możemy dostrzec przejście od zwykłej bierności łona do aktywnego pożądania seksualnego, i to właśnie w tym sensie kompleks Edypa może odgrywać ważną rolę w przezwyciężaniu jedynie biernego pragnienia bycia kochanym.

Wypieranie stanu pierwotnego

W odniesieniu do pytania o to, co jest tym, co oba popędy chcą powtórzyć (jaki stan chcą przywrócić), możemy zauważyć inne interesujące przemieszczenie. Popęd śmierci powtarza nie tylko stan prenatalny, ale nawet „prekoncepcyjny”, czyli taki, w którym indywidualna istota nie była jeszcze poczęta, bo gdy tylko znajdzie się w łonie matki, nie jest już czysto nieorganiczna. Popęd śmierci w nas dąży do przywrócenia czegoś, czego nigdy nie doświadczyliśmy, sytuacji, w której nie było nas jeszcze na świecie. Eros natomiast powtarza stan prenatalny, ale taki, w którym jesteśmy już poczęci, a więc stan, którego rzeczywiście doświadczyliśmy (nawet jeśli w bardzo rudymentarnej formie). Krótko mówiąc, popęd śmierci powtarza stan nierzeczywisty (taki, którego nigdy nie doświadczył), podczas gdy Eros powtarza stan rzeczywisty (ten w łonie matki). Jednocześnie popęd śmierci kończy się w stanie realnym (po śmierci stajemy się nieorganiczni), podczas gdy Eros nie (nie wracamy do łona). Można więc spekulować, że wyobrażenia o błogim życiu pozagrobowym, gdzie dusza spoczywa w obecności Boga, jest nierealną fantazją, która ma zaspokoić pragnienie Erosa do powtórzenia się poprzez wyobrażenie analogicznej sytuacji do łona matki. W tym kontekście ma sens, że Freud przypisuje „doświadczenie oceanu”, które niektórzy ludzie religijni opisują jako poczucie nieskończonego połączenia ze światem, do stanu niemowlęcego, w którym nasze poczucie Ja (Ichgefühl) nie było jeszcze ugruntowane (por. Civilisation and its Discontents, rozdz. 1). Tak jak w stanie embrionalnym chodziło o pasywną integrację w ramach wyższej jedności, tak w błogostanie pozaziemskim ukazana jest wyższa jedność z Bogiem. Krótko mówiąc, podczas gdy popęd śmierci powtarza stan nierzeczywisty z rzeczywistym, Eros powtarza stan rzeczywisty z nierzeczywistym. Oba powtórzenia są z natury przemieszczone.

Możemy nadal nie być przekonani, że powtórzenie Thanatosa jest „nieudane” (przemieszczone). Przecież powrót do stanu nieorganicznego jest dokładnie tym, czego chce i dokładnie tym, co robi po naszej śmierci. W tym miejscu można by zadać sobie pytanie, czy stan nieorganiczny przed poczęciem jest rzeczywiście zbieżny ze stanem nieorganicznym po śmierci. Różnicę można dostrzec w samobójczym pragnieniu, które nie polega jedynie na tym, by zakończyć ból i zniknąć ze świata, ale by w ogóle nie istnieć. Wynika to nie tylko z chęci nieszkodzenia bliskim swoim samobójstwem, ale także z chęci cofnięcia tego wszystkiego, co uczyniło nasze życie tak uciążliwym. O ile jednak pragnienie, by już nie istnieć, jest nie tylko możliwe, ale z pewnością się spełni, o tyle pragnienie, by nigdy nie istnieć, jest niemożliwe. Nie możemy cofnąć naszego istnienia i zmian, które dokonaliśmy na tym świecie. Czy to naprawdę robi różnicę, czy nie – nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ale aspektem, który spowodowałby różnicę między nieorganicznym stanem przed naszymi narodzinami a tym po naszej śmierci, jest indywiduacja. Przed narodzinami nie było po nas śladu w świecie, po śmierci zaś byliśmy w nim, choćby przez krótki czas.

Jeśli indywiduacja powoduje potencjalne wyparcie popędu śmierci, to to samo możemy powiedzieć o Erosie. To przecież dzięki temu, że stajemy się istotami jednostkowymi, nie możemy już powrócić do łona matki, gdyż tam zostaliśmy całkowicie rozpuszczeni w wyższej jedności. Jednostka jest ze swej natury bytem odrębnym, oddzielonym od świata, co oznacza, że całkowite bierne rozpuszczenie jest dla niej niemożliwe, dopóki żyje. Nawet doświadczenie mityczne musi zakładać podmiot, który to doświadczenie realizuje. Jeśli przyjmiemy taką interpretację, to można powiedzieć, że Eros i Thanatos są z konieczności wyparte ze względu na indywiduację, ze względu na niezależność jednostki i jej wolność do zmiany otoczenia. Wyodrębnienie jednostki z otoczenia daje jej minimalną różnicę bycia. To hamuje jej całkowite rozpuszczenie się w zdysocjowanej materii nieorganicznej i w wyższym porządku kosmologicznym. W końcu, czy możemy naprawdę doświadczyć błogości w obecności Boga, jeśli nasza indywidualność została całkowicie rozpuszczona?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *