Articles

I Broke Up With My Boyfriend And A Year Later He Became The Love Of My Life

To było cztery lata po tym, jak zaczęliśmy się spotykać. Dałam mu 30 dni na odejście.

Dzieliliśmy mieszkanie z dwiema sypialniami, naszymi dwoma psami i nieoficjalnie, ale obopólnie zgodziliśmy się dzielić nasze życie razem. Tylko, że ja byłam nieszczęśliwa.

Moje nieszczęście zaczęło przeradzać się w niechęć. Jak każda para, przeszliśmy przez naszą część wzlotów i upadków i mieliśmy mnóstwo kłótni i obitych ego, aby to pokazać. Tym razem było inaczej, a moja decyzja o odejściu była sporadyczna – prawie tak, jakbym obudziła się pewnego ranka i moje wewnętrzne sumienie powiedziało: „Kim, dzisiaj musisz przejąć kontrolę nad swoim życiem.”

To był dzień, w którym odprowadziłam psa do biura wynajmu i wręczyłam 30-dniowe wypowiedzenie. Płakałem do mojej siostry w pobliżu tego samego dębu, który on i ja wyryliśmy nasze imiona, kiedy się tam przenieśliśmy. Otarłam łzy, gdy moja siostra powiedziała: „Odpocznij w swojej decyzji Kimberly, bądź smutna, ale nie zostawaj tam… Podnieś się i idź naprzód.”

I tak zrobiłam.

Mój pies i ja szliśmy z powrotem do mojego mieszkania z suchymi oczami i poczuciem spokoju, które nie istniało w związku, gdzie ciągle ignorowałam moje pragnienia i potrzeby, aby zadowolić mężczyznę, z którym byłam. Przed tym dniem byłam w związku, w którym rzeczy, które czyniły mnie szczęśliwą, były wyśmiewane i wyszydzane. „Dlaczego miałbym zabierać cię na randkę? Żaden mężczyzna tak naprawdę nie chce iść na randkę” – mówił. „Dlaczego chcesz świętować swoje urodziny? Masz prawie 30 lat, dorośnij” – śmiał się.

Nigdy mnie nie pocałował i obwiniał za to brak uczuć ze strony matki, ale ja potrzebowałam pocałunków. Nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha i powiedział, że powinnam to wiedzieć, ale musiałam to usłyszeć. Zawsze zasmucało mnie, gdy słyszałam, że moje pragnienia są wyśmiewane. Naprawdę podobał mi się pomysł umawiania się z mężczyzną, którego kochałam do końca życia. Naprawdę kochałam moje urodziny, nawet jeśli zbliżałam się do trzydziestki. Uwielbiałam być całowana i potrzebowałam afirmacji. Byłem dobry w wyrażaniu moich pragnień, ale nie byłem tak dobry w poruszaniu się w ich kierunku. Zamiast tego, zaczęłam przekonywać samą siebie, że nie są one wielkim problemem. „Przynajmniej mam mężczyznę, który nie zdradza” albo „On mnie kocha, więc mogę się obejść bez tych rzeczy”

Pamiętam, że byłam smutna na każdej rodzinnej imprezie, kiedy zawsze postrzegano mnie jako „samotną” dziewczynę, mimo że byłam w związku. Byłam zbyt zawstydzona, by powiedzieć rodzinie i przyjaciołom, że mój mężczyzna nie chciał się ze mną spotykać, więc kryłam go i z kolei zakopywałam moje prawdziwe uczucia pod percepcją perfekcji.

Patrząc wstecz widzę, że zranienia i niewierność w poprzednich związkach wywołały moje pragnienie trzymania się Pana Wystarczająco Dobrego w obawie przed narażeniem się na takie same zranienia i samotność. On nie jest dla mnie odpowiedni, ale jest lepszy od nich.

Ale pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że tylko dlatego, że Pan Right Now nie jest tak zły jak faceci przed nim, nie oznacza, że nie jest zły. Nie oszukiwał mnie ani nie przeklinał jak ci inni faceci, ale w tym samym czasie nie dostarczał mi miłości i uczucia w sposób, w jaki mogłam je rozpoznać. Zawiódł we wszystkich rzeczach, które uważałam za niezbędne w związku z partnerem życiowym. Zdecydowałam, że nie chcę marnować kolejnych sekund nieszczęścia w tym związku i przekonałam samą siebie, że efektem końcowym będzie: po pierwsze, jego ewolucja na tyle, by otworzyć swoje serce i spełnić moje potrzeby lub po drugie, znajdę kogoś innego, kto będzie bardziej niż szczęśliwy, że mnie ma. Byłabym szczęśliwa tak czy inaczej.

Więc czekałam.

Dwie godziny po złożeniu mojego wypowiedzenia, wrócił do domu i powiedziałam mu: „Masz 30 dni na spakowanie swoich rzeczy i znalezienie innego miejsca do życia. Kocham cię, ale postanowiłam kochać siebie bardziej. Wyraziłeś się bardzo jasno, że jesteś szczęśliwy z tym, jak jest w naszym związku. Czułam się jak samotna kobieta ze współlokatorem, a to dla mnie nie jest miłość. Więc… masz 30 dni, zanim skończy się umowa najmu, a moje rzeczy znikną do końca tygodnia.”

I tak się stało.

Przeprowadziłam się do mieszkania z jedną sypialnią i jednym z psów. Znalazłam nową pracę, dzięki której mogłam pokryć moje rachunki za solówkę. Kupiłam samochód i przez jakiś czas znosiłam i ignorowałam jego gniewne e-maile głosowe i teksty, aż w końcu przestał dzwonić. Chociaż bolało mnie to i tęskniłam za nim, przesunęłam punkt ciężkości z niego na siebie i zaczęłam na nowo łączyć się z rzeczami, które kochałam. Rodziną. Przyjaciółmi. Fitness. Zabawą. Zaczęłam medytować i na nowo łączyć się z moją duchowością. Otworzyłam się nawet na pomysł, by zacząć umawiać się na randki. To było najszczęśliwsze, co mnie spotkało od bardzo długiego czasu. Byłam sama, ale ani razu nie czułam się samotna.

Minął prawie rok.

Nie rozmawiałam z nim. Musiałam całkowicie odciąć się od niego, aby móc skupić się na sobie. Chciałam, aby on i ja rozwijaliśmy się osobno. Wiedziałam, że kiedy nadejdzie odpowiedni moment, połączę się z nim ponownie i jego rozwój (lub jego brak) stanie się widoczny, a moja nowo odnaleziona wewnętrzna siła skieruje mnie w jego stronę (lub od niego odsunie).

Czas posuwał się naprzód.

Kiedy rozmowy telefoniczne zaczęły się kończyć, moje pragnienie dotarcia do niego wzrosło i mogłam poczuć, jak opuszcza mnie gniew i uraza, ale nadal trzymałam się na dystans. Wcześniej zawsze byłam osobą, która naprawiała związek, inicjowała rozmowy lub zrzucała z siebie rozczarowanie, starając się uniknąć kłótni. Wiedziałam, że jeśli zmiana ma nastąpić, musi być wynikiem jego pogoni za mną.

Zawsze kontrolowałam związek i tym razem chciałam zrzec się wszelkiej kontroli.

Gdy dzwonił, moja poczta głosowa witała go łaskawie. Jeśli pisał, moja odpowiedź była krótka i sympatyczna. On nawet pojawił się w moim domu, chcąc wejść, odmówiłem taktownie. Wiadomość, którą chciałam, żeby otrzymał, to nie nienawidzę cię, nie ma w niej gniewu i życzę ci świata szczęścia, ale proszę, daj mi przestrzeń, żebym mogła przejść dalej. Silence is so powerful.

Being pleasant paired with that silence is even more powerful but this was no plot to play a game, I simply had no words for him and I was too emotionally connected to him to hold strong to the non-negotiables that I had set for myself so I could not let him in my space. Ale wiedziałam, że pewnego dnia słowa nadejdą i będę miała siłę, aby mówić bez wyrzutów sumienia lub żalu.

I ten jeden dzień nadszedł.

11 miesięcy, 47 wiadomości głosowych i około 100 nieodebranych połączeń później, zdecydowałam się odebrać jego telefon. Pierwszą rzeczą, jaką do mnie powiedział było: „Czy pozwolisz mi zabrać Cię na kolację?”

To był początek czegoś nowego, ale to nie był człowiek, którego znałam. Poszłam na tę kolację z otwartym sercem i otwartymi uszami. Pamiętam, że patrzyłem na niego i widziałem człowieka, w którym się zakochałem i gdyby łzy, które powstrzymywałem, miały głos, krzyczałyby: „Jak się tu znaleźliśmy?”

Tej nocy mówił. Ja słuchałam. Uśmiechnęłam się. Pocałował mnie. Powiedział mi: „Nie wiedziałem, jak okazać ci miłość. Czułem się nieswojo, gdy byłem wrażliwy. Kiedy odeszłaś, zabrałaś ze sobą kawałek mnie i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.”

Wyszłam, a on kontynuował: „Nie jestem idealny. Nigdy nie byłem w tak głębokim związku, ale wiem, że chcę być mężczyzną, którym chcesz, abym był i w ciągu ostatnich kilku miesięcy nauczyłem się kochać siebie i kontrolować swój gniew, abym mógł dać ci miłość, której potrzebujesz. Wszystko, czego potrzebuję, to trochę pomocy.”

To było wszystko, co musiałem usłyszeć.

Chęć zrobienia czegoś lepiej była kompromisem, który byłem skłonny zaakceptować. Zobowiązaliśmy się do częstych randek. Zapisaliśmy się na terapię dla par. Zaczęliśmy się razem modlić. Słuchaliśmy razem podcastów o rozwoju osobistym i czytaliśmy książki nocami. Przez prawie 16 miesięcy, całkowicie wyeliminowaliśmy seks z naszego związku.

To był pierwszy raz, kiedy zdałam sobie sprawę, że wzrost i rozwój osobisty muszą być celowe. Ludzie błędnie zakładają, że to po prostu przyjdzie do ciebie z czasem, ale to musi być celowe działanie.

Byliśmy uczniami siebie nawzajem, chętnymi do komunikowania się i dostosowywania dla siebie nawzajem. Nawet nasze argumenty były różne. Przed rozstaniem on miał zły nawyk odrzucania moich uczuć, a ja miałam zły nawyk wycofywania się lub odchodzenia podczas konfrontacji, ale teraz on praktykował empatię, a ja przysięgałam, że zostanę do końca, aż do rozwiązania.

Po tych pierwszych miesiącach od naszego ponownego spotkania nastąpiły miesiące świadomego wysiłku, by nauczyć się siebie nawzajem, a on zaczął dostarczać miłość w sposób, który mogłam rozpoznać. Często mnie całował, dotykał mojej twarzy, trzymał mnie za ręce i potwierdzał swoją miłość do mnie. Był obecny.

Następne 36 miesięcy było błogie. Nadal były wzloty i upadki, ale jazda była znacznie gładsza z obojgiem z nas równoważących i prowadzących się nawzajem. Tym razem nie czułem się jakbym był w tym sam.

Mogę szczerze powiedzieć, że nauczyłem się więcej o nim i on o mnie w ciągu pierwszego roku po naszym ponownym połączeniu niż przez pierwsze 4 lata przed zerwaniem.

Związek każdego rodzaju wymaga wylania się i wlania w drugą osobę, jak naczynie z wodą do grządki kwiatów, aby pomóc jej rosnąć. To naczynie w końcu stanie się puste, jeśli nie będzie konsekwentnie uzupełniane. Byłam tym naczyniem, które stało się puste i nie miało już nic do zaoferowania.

Do teraz.

On w końcu zaczął wlewać we mnie miłość i uwielbienie, które ja wlewałam w niego.

W końcu byliśmy razem.

Dwoje rozbitych ludzi znalazło sposób, by stać się silnymi na własną rękę i stać się całymi indywidualnie, co doprowadziło do zdrowszego, szczęśliwszego związku. Dziś jesteśmy dumnymi rodzicami rocznego synka i szczęśliwymi ludźmi w zrównoważonym związku, w którym oboje staramy się służyć sobie nawzajem.

…Wszystko dlatego, że skupiłam się na tym, co czyniło mnie szczęśliwą i miałam siłę, by odejść.

Kimberly Fleming jest autorką, mówczynią i samozwańczą motywatorką. Jej życiową misją jest zachęcanie ludzi do bycia najlepszymi wersjami samych siebie, podczas gdy obecnie wybierają szczęście na każdym etapie swojej podróży. Jej praca jest dostępna na jej osobistej scenie pisarskiej, graylove.com i na Instagramie/Twitterze @iam_KIMf.

xoNecole zawsze szuka nowych głosów i inspirujących historii, które można dodać do naszej platformy. Jeśli masz ciekawą historię lub osobisty esej, którym chciałabyś się podzielić, chętnie się odezwiemy. Skontaktuj się z nami pod adresem [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *