Zostaliśmy razem dla dzieci. To działa dla nas.
Rozwód może być trudny dla dzieci. Ale, według wszelkich rachunków, pozostanie razem dla dzieci może być jeszcze bardziej problematyczne. Dzieci są niezwykle intuicyjne i mogą wychwycić rozdźwięki w związku swoich rodziców. Ponadto, łatwo jest rozprzestrzeniać uczucia gniewu i nieszczęścia. Tak więc, rada jest często, że dla par, które są nieszczęśliwe do punktu rozwodu i próbowali wypracować rzeczy, ale nie może, dobrze, powinni dostać rozwód.
Tak jednak nie zawsze jest. Niektóre pary znalazły sposoby, aby żyć jako rodzina ze względu na dzieci, ale nie być razem. Działają jako współrodzice, ale poza tym prowadzą osobne życie. Czy to zadziała dla wszystkich? Boże nie. Ale niektórym parom się to udaje. Melanie Crawford i jej mąż Warren rozstali się sześć lat temu, ale nadal mieszkają razem i wychowują trójkę swoich dzieci. Jak ten scenariusz sprawdza się w ich przypadku? Szczerze mówiąc, mówią, całkiem dobrze.
Fatherly rozmawiał z Melanie i Warrenem o tym, jak dotarli do tej sytuacji, czy są jakieś dziwactwa między nimi, i co robią, aby to działało dla siebie i swoich dzieci.
Więc, jak doszliście do tego układu, który macie dzisiaj?
Warren: Cóż, rozdzieliliśmy się. To zajęło trochę czasu. Ale razem doszliśmy do wniosku, że możemy współ-rodzicować pod jednym dachem. Więc teraz jedno z nas przejmuje rolę rodzica. Jedno z nas się wypisuje, a drugie w zasadzie się wpisuje i przejmuje kontrolę. Druga osoba może robić, co jej się podoba.
Melanie: Zajęło nam cały rok, aby zrestrukturyzować nasz związek. Niektórzy ludzie mówią: „Cóż, zostaliśmy razem dla dzieci”. Wszystko, co to naprawdę oznacza, to „Zdecydowaliśmy się na nieszczęście ze względu na nasze dzieci”. Co wcale nie jest tym, co zrobiliśmy. Zmieniliśmy strukturę naszego życia, aby osiągnąć cele, które wciąż nas łączyły.
Z czasem, niektóre z rzeczy, które tworzą związek: romantyczne aspekty i spędzanie czasu razem bez dzieci, te po prostu umarły dla nas. To nie jest rzadkie i nie jest to aż tak wielka tragedia. Ale w ciągu roku wszystko przeorganizowaliśmy, ponieważ musieliśmy przeżyć każde święto i musieliśmy wymyślić, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Od pięciu lat z powodzeniem prowadzimy takie życie. I w miarę jak dzieci rosły, wyjaśnialiśmy sytuację i żyliśmy z nimi całkiem otwarcie, o tym, jak nasza rodzina różni się od tego, co mogą zobaczyć w domu przyjaciela lub dowiedzieć się o tym w szkole.
Jak to poszło? Rozmawianie z dziećmi o nowym układzie?
W: W miarę jak się rozwijaliśmy, dzieci również. Więc mogłem powiedzieć, kiedy przechodziłem przez zmagania, że oni też to okazywali, płacząc i tym podobne. Ale kiedy już zrozumieliśmy, jak to działa, wtedy one zaczęły się zastanawiać, kogo mogę poprosić o cukierka? Chcą się dowiedzieć, kto dziś rządzi, o jakiejkolwiek porze dnia.
M: To pozwala nam być wspierającymi się nawzajem, gdzie podczas małżeństwa ciągle sprowadzaliśmy się nawzajem na ziemię i rodzaj sabotowania naszej całej jednostki rodzinnej poprzez bycie nieszczęśliwymi i nie radzenie sobie z rzeczami, które czynią nas nieszczęśliwymi.
Czy mieszkanie w tym samym domu było pierwotnym planem, kiedy się rozstaliście?
M: Dwa miesiące przed ogłoszeniem separacji, prywatnie zajęliśmy się końcem naszego małżeństwa. Szczerze mówiąc, byłam gotowa zakończyć małżeństwo na długo przed Warrenem.
Warren: (śmiech)
M: Jak, prawdopodobnie spędziliśmy kilka lat w niezgodzie, żyjąc nieszczęśliwie, razem, w domu. Powiedziałabym, że kiedy Warren pogodził się z tym, co ja czułam i sam zaczął czuć to samo, to właśnie wtedy zdecydowaliśmy, że nie musimy się łamać i uciekać. Nie nienawidzimy się nawzajem. Po prostu nie pracujemy razem dobrze. Myślę, że kiedy oboje doszliśmy do porozumienia, że to, co mamy teraz, nie działa, wtedy zdecydowaliśmy się utrzymać jak najwięcej rzeczy w normie i wspierać się nawzajem. Żadne z nas nie jest w stanie zrobić tego samo; nie jesteśmy przygotowani do bycia samotnymi rodzicami ani do wzajemnych przeciwności czy wrogości. To się po prostu nie uda. I wiedzieliśmy o tym od samego początku.
W: Przeszliśmy przez dwa miesiące przepracowywania tego, a potem to był po prostu wielki szok dla wszystkich innych, kiedy powiedzieliśmy, że się rozstajemy. Byliśmy jak, „Hej wszyscy! Whoops!”
Co się dzieje, kiedy wy dwoje zamieniacie się obowiązkami rodzicielskimi? Czy jedno z was wychodzi z domu? Czy macie inne mieszkanie?
W: Mamy opcję Możemy albo po prostu iść do naszego pokoju i mieć spokój i robić, co chcemy, albo możemy wyjść. Odpowiedzialność za wychowanie została nam odebrana, w zasadzie.
M: Ale Warren mieszka ze swoim ojcem w Hamilton z przerwami w ciągu tygodnia. Więc kiedy po raz pierwszy rozpoczęliśmy ten proces, on się wyprowadził, a ja zostałam tutaj w domu i przez ten pierwszy rok, kiedy odbudowywaliśmy nasz styl życia, nigdy nie było mnie w domu, kiedy był Warren. Dosłownie chodziłam wszędzie. Nie dostałam innego mieszkania, ale jestem bardziej zainteresowana randkami poza naszym zwi±zkiem niż Warren, więc generalnie miałam gdzie się podziać. Ale Warren mieszka zarówno tutaj, jak i, ponieważ pracuje poza domem i pracuje bliżej Toronto, mieszka też w Hamilton ze swoim ojcem w jego mieszkaniu. Dzieci też tam jeżdżą. To zwalnia dom. Ale teraz, kiedy jesteśmy już pięć lat, naprawdę nie jest nam trudno być w tym samym domu i utrzymywać, kto jest za to odpowiedzialny. Ale początkowo wymagało to, aby ten, kto nie był odpowiedzialny, nie był na scenie.
Więc mówisz, że jesteś otwarty z dziećmi na temat waszej separacji. Jak wygląda ta otwartość?
W: Jedną z rzeczy, które naprawdę rozwinęliśmy, jest ta relacja, w której możemy robić rzeczy razem, jak Boże Narodzenie i przyjęcia urodzinowe. Na początku było to bardzo trudne, ale potem stało się bardzo łatwe.
M: Dzieci otwarcie rozmawiają o tym, jak bardzo im się to podoba. Często rozmawiamy o korzyściach – i doświadczamy zupełnie innych zachowań ze strony dzieci, ponieważ w przypadku wielu rodziców, dzieci będą współpracować ze sobą przeciwko rodzicom. Ale naprawdę czuję, że Warren i ja bardziej wspieramy się nawzajem w naszych stylach rodzicielskich – i jesteśmy o wiele mniej tolerancyjni wobec dzieci manipulujących którymś z nas.
W: To prawda. Zawsze jesteśmy po tej samej stronie. Bez względu na to, co mówią dzieci, rozmawiamy ze sobą i dowiadujemy się, że czasami są pełne kaki. I zawsze jesteśmy po tej samej stronie, jeśli chodzi o moralność i wartości. Możemy mieć różne style wychowywania naszych dzieci, ale nasze wartości są takie same.
M: To jest to, na co musieliśmy się ostatecznie zdecydować. Wiele osób pyta nas, co jest jedną z rzeczy, które pozwalają nam utrzymać ten styl współrodzicielstwa, a jest to brak ego. Naprawdę trzeba umieć odłożyć swoje ego na bok i zrozumieć koncepcję, że inne nie znaczy złe. Pracujemy nad większym obrazem, a nie nad codzienną zgodnością tego, jak chcesz, żeby to gówno zostało zrobione, prawda?
Czy chodziliście na terapię? Czy po prostu pracowaliście nad tym sami?
M: Nie, ale oboje przeżyliśmy traumatyczne urazy mózgu, więc oboje jesteśmy ludźmi, którzy mają niesamowicie dużo przeszkód, które muszą pokonać, więc to jest tylko kolejna z nich. Zabawnie brzmi stwierdzenie, że nasze urazy są dla nas szczęściem, ale w tej sytuacji pozwalają nam na osiągnięcie wyższego stanu emocjonalnego, który jest niezbędny do osiągnięcia tego rodzaju rzeczy. Mam słowo 'nieustępliwy' wytatuowane na przedramieniu – więc wiesz.
Czy myślisz, że wyprowadzisz się z domu, kiedy dzieci pójdą do college’u?
M: Był raz taki moment, kiedy Warren myślał o zdobyciu innego mieszkania, ale również dzielilibyśmy to mieszkanie. Więc tak jak dzielimy ten dom, rozważaliśmy znalezienie oddzielnego miejsca, które nie będzie miejscem, gdzie mieszkamy z kimś innym. Kiedy Warrena nie ma w tym domu, jest w tym mieszkaniu i na odwrót. Dałoby nam to również możliwość robienia rzeczy z dziećmi, na przykład weekendów dla chłopców. To naprawdę tylko kwestia tego, kiedy jest to finansowo wykonalne.
A jeśli chodzi o finanse, nigdy nie angażowaliśmy się w żadne mediacje, prawników czy coś w tym stylu. Jest kognitywny terapeuta , że widzę regularnie. Moje braki po moim urazie mózgu są bardziej związane z nastrojem niż Warrena. Ale jeśli chodzi o finanse, to nie płacimy alimentów ani wsparcia dla dzieci. Po prostu wrzucamy wszystkie pieniądze, które które którekolwiek z nas zarabia do wspólnej puli, płacimy wszystkie rachunki, dzielimy różnicę i wychodzimy stamtąd. To kolejna z tych ego rzeczy.
Jeśli rzeczy pozostały dokładnie tak, jak są teraz, dopóki dzieci nie pójdą do szkoły, to byłoby dobrze. Jesteśmy w dobrym miejscu i w dobrym domu i mamy dużo przestrzeni i to działa. To byłoby absolutnie w porządku. Ale jeśli zrobilibyśmy coś innego, byłoby to dzielenie drugiej przestrzeni, która nie jest taty Warrena –
W: Zgadza się.
Co z wakacjami i świętami?
W: Robimy święta. Więc jeśli jest Boże Narodzenie, Boże Narodzenie rano wszyscy jesteśmy tutaj. Dzieci to uwielbiają.
M: Wakacje – szczerze mówiąc – są koszmarem z dziećmi.
(oboje się śmieją)
M: Przyjmujemy całe podejście „dziel i zwyciężaj”. Więc na tym etapie, wakacje to raczej jednodniowe wycieczki. Zabieram córkę na koncert albo syna na mecz baseballowy. Warren zabiera dzieci do rodzinnego domku nad prywatnym jeziorem. Powiedziałabym, że nasze wakacje nie są typowym „tygodniem w Disney’u”. Jeśli chcę zrobić coś z dziećmi – na przykład pójść do Krainy Czarów – nie zamierzam próbować tego z większą liczbą dzieci niż mam rąk. Więc dzielimy się i podbijamy, i w ten sposób zarządzamy tego typu rzeczami.
Jaki jest wasz harmonogram wspólnego rodzicielstwa? Czy jest to jeden tydzień na, jeden tydzień poza?
M: Jest bardzo płynny. Czy nie powiedziałbyś tego, Warren?
W: Absolutnie. To jest to, co tworzy harmonię w naszym domu. Oboje jesteśmy bardzo, bardzo elastyczni. Więc jeśli potrzebuję dni, aby przygotować się do sesji szkoleniowej, Melanie jest wszystkim na pokładzie i mówi „Okay, yep, nie ma problemu”. A jeśli ona musi gdzieś pojechać lub ma rozmowę kwalifikacyjną w Toronto, mogę powiedzieć, że nie ma problemu i że wezmę ten dzień wolny lub odbiorę je ze szkoły. Jesteśmy bardzo, bardzo elastyczni.
M: Płynność jest na zasadzie tydzień po tygodniu. Wszystko zależy od tego, kto co ma w grafiku. Ale generalnie w niedziele planujemy przyszły tydzień do przodu i kto decyduje gdzie i kiedy będzie.
A co w sytuacji, kiedy macie konflikt? Czy macie spotkania rodzinne?
M: Za każdym razem, gdy następuje zmiana warty, odbywa się sesja podsumowująca. Więc jeśli Warren ma wolne od treningów i jest w Hamilton od poniedziałku do czwartku, rozmawiamy przez SMS i jesteśmy na bieżąco. A potem, kiedy on wraca do domu w czwartek, a teraz moja kolej, aby być poza służbą, będziemy się naradzać. To jest naturalna, nieplanowana rzecz. Nie ma żadnego planu, ale ja i dzieci będziemy informować go o wszystkim, co się wydarzyło. Co dzieje się w domu i co dzieje się w szkole. Kiedy pojawia się jakiś duży problem – a czasem się pojawia – mamy dzieci, które są ludźmi – i musimy sobie radzić razem, zanim przyprowadzimy dzieci, to po prostu strzelamy tekstem i mówimy: „Czy masz czas na rozmowę z dorosłymi?”. To jest naprawdę całkiem takie proste.